- Przysparza nam to wielu wrogów, którzy boją się, że dostaniemy się do sejmu, ale też dużo ludzi zaczyna nam kibicować - komentuje ostatnie sondaże wyborcze mówiące nawet o 10-procentowym poparciu dla Ruchu Palikota Marcin Adam Wróbel, który startuje w wyborach do sejmu z 13. miejsca podlaskiej listy tego ugrupowania.
Wróbel razem z Jolantą Andracką i Teresą Stachurską z Racji Polskiej Lewicy przedstawiali na Rynku Kościuszki swój program wyborczy.
- Postulaty konkretnych ograniczeń wydatków, czyli między innymi opodatkowanie kościoła, które może przynieść około 2 miliardów rocznie. Likwidacja funduszu kościelnego. Pomysł na połączenie KRUS-u z ZUS-em. Pomysł na likwidację senatu. Zmniejszenie liczby posłów do 360. Ograniczenie pieniędzy na polskie misje zagraniczne - wymienia Wróbel obietnice wyborcze Ruchu.
- Łatwo obiecać wydatki, my obiecujemy oszczędności. Nasze wydatki to bezpłatny internet i finansowanie in vitro, ale w porównaniu z 56 miliardami oszczędności nasze wydatki na poziomie 6 miliardów są realne - dodawał kandydat.
Osobiście Wróbel jest organizatorem finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Białymstoku, protestował przeciwko likwidacji połączeń kolejowych i działa, by zwiększyć liczbę ścieżek rowerowych. Na tym też chciałby skupić swoją aktywność jako poseł. Teresa Stachurska zajęła by się lepszą organizacją ochrony zdrowia i organizacją pracy.
- Na stronie PiS-u można zobaczyć minimum socjalne. Łatwo stwierdzić, że to minimum nie przewiduje żadnego rozwoju, a ponad 80% społeczeństwa w Polsce i żyje poniżej tego minimum - mówiła.
W tej chwili kandydaci Ruchu Palikota liczą na 2 mandaty z Podlasia.
Przed namiotem Ruchu Palikota pojawił się dziś też jeden z mieszkańców miasta. Przechadzał się po Rynku Kościuszki z blaszkami używanymi do obciążania przesyłek (zbieranymi przez niego i jego sąsiada), które według przepisów, są zbyt lekkie. Liczy, że Ruch Palikota po wejściu do sejmu zajmie się tego typu absurdalnymi sprawami.