- Oskarżony córkę psychicznie wręcz zniszczył. Krzywdy tej, doznanych upokorzeń, pokrzywdzona z pewnością nie zapomni do końca życia - między innymi tak uzasadniał wydany wyrok sędzia Sądu Apelacyjnego w Białymstoku. Na 12 lat pozbawienia wolności skazał Krzysztofa Bartoszuka, który gwałcił i wykorzystywał seksualnie swoją córkę Alicję.
Bulwersująca sprawa wyszła na jaw dwa lata temu. Wówczas 47-letni Krzysztof Bartoszuk został zatrzymany, po tym jak jego żona wraz z córką, zawiadomiły policję o sytuacji w ich domu. Przez długi czas, wielokrotnie, ojciec molestował Alicję i zmuszał do stosunków seksualnych, w wyniku których urodziła mu dwoje dzieci. Noworodki kazał jej pozostawić w szpitalu. Dodatkowo Bartoszuk zaatakował narzeczonego córki, a ją próbował więzić.
Za te czyny pół roku temu Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał Bartoszuka na 10 lat więzienia.
- Kara ta była rażąco łagodna i nieadekwatna do winy oskarżonego - zaznaczał przewodniczący składu sędziowskiego, Andrzej Czapka.
W tym wyroku, pomimo, że sąd wyeliminował jedno z zarzucanych oskarżonemu przestępstw, wyznaczono łączoną, 12-letnią karę pozbawienia wolności. Surowsza ocena przestępstwa wynikała przede wszystkim z orzeczonej zwiększonej kary za gwałty, a te, jak podkreślił sędzia, nie musiały odbywać się z użyciem siły. Wystarczyła stosowana na córce - traktowana przez prawo równorzędnie - przemoc psychiczna. Sędzia zaznaczył również, że Bartoszuk popełniał wszystkie te bulwersujące czyny wobec osoby najbliższej - córki - którą powinien chronić i opiekować się nią, a ten ją skrzywdził. Wyjaśnił również, że pomimo nieraz sprzecznych zeznań młodej kobiety, nie można było w nie nie uwierzyć - ich zmiana, jak analizował psycholog, mogła być swojego rodzaju mechanizmem obronnym.
Surowszej kary niż wyznaczył w czwartek sąd - 15 lat więzienia - chciała w apelacji prokuratura. Krzysztof Bartoszuk domagał się zaś jej złagodzenia. Twierdził nawet, że córka zgadzała się na współżycie, a wręcz sama go do niego zachęcała.