Według raportu „Indeks Cen w Sklepach Detalicznych” autorstwa UCE RESEARCH i Wyższych Szkół Bankowych, we wrześniu w sklepach było drożej średnio o 24,1% w porównaniu z wrześniem 2021 roku. W sierpniu wzrost wyniósł 23,7%, a w lipcu 18,6%. Jak widać ceny rosną coraz szybciej. W przypadku niektórych produktów wzrost był dwucyfrowy.
– Wrześniowa dynamika wzrostu cen, podobnie jak sierpniowa, świadczy o nadal utrzymującym się wysokim poziomie konsumpcji Polaków, co nie wpływa pozytywnie na hamowanie inflacji. Bezpośredni wpływ na ww. wynik mają negatywne emocje związane z niepewnością dotyczącą cen energii elektrycznej na rynku europejskim i innych nośników energii, przede wszystkim węgla. Ma to szczególne znaczenie właśnie teraz, przed sezonem jesienno-zimowym, a więc okresem zwiększonego popytu na te dobra – komentuje dr Hubert Gąsiński, ekspert Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie.
Zdaniem niektórych ekspertów powszechność wzrostu cen to właśnie wyraz silnej presji inflacyjnej. Ostatnio w polskiej gospodarce takie zjawiska występowały w latach 90. XX wieku. Późniejsze wzrosty cen dotyczyły raczej pojedynczych produktów. Niestety zdaniem specjalistów nie mamy co liczyć na spadki cen, a wręcz przeciwnie nadal będą rosnąć.
– W ostatnich miesiącach, z uwagi na chłonny rynek, dostawcy przerzucali rosnące koszty produkcji na klienta. Z reguły odbiorcy towarów i usług akceptują to do momentu, gdy w wyniku inflacji wartość realna wynagrodzeń nie spadnie na tyle, że konsumenci będą musieli rezygnować z zakupu określonych produktów. Gdy cena będzie za wysoka względem dochodów nabywców, zmniejszy się popyt. W efekcie obniży się sprzedaż, a to wymusi na producentach zmniejszenie marż, co może obniżyć cenę lub zachować ją na akceptowalnym przez rynek poziomie – mówi dr Edyta Wojtyla, ekonomistka z Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu.
Najbardziej podrożały olej, masło i margaryna
Co najbardziej podrożało? Największy wzrost odnotowano w przypadku produktów tłuszczowych – średnio 57,4% Olej podrożał o 61,6%, margaryna o 60,1% a masło o 50,4%.
– Jest problem z niektórymi tłuszczami roślinnymi, np. z olejem słonecznikowym czy oliwą z oliwek, bo one drożeją. Kompensuje to zjawisko stosunkowo wysoka podaż rzepaku, ale oznacza to zwiększony nań popyt i w efekcie wzrost ceny. W ww. kategorii idzie więc w górę wszystko, co ważne dla konsumenta. Do tego wzrost cen energii, paliw, pasz, kosztów pracy i obsługi łańcuchów dostaw powoduje, że tłuszcze zwierzęce są coraz droższe – stwierdza dr Maria Andrzej Faliński, wiceprezes Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego, były wieloletni dyrektor generalny POHID-u.
Sporo podrożały także produkty sypie – średnio o 43,6%. Na podium znalazł się cukier – cena wzrosła o 100%, później jest sól i makaron – wzrost o 37,8% i 37,3%. Mąka podrożała o 23% a ryż o 19,7%
– Podwyżka cen produktów sypkich wynika przede wszystkim z rosnących kosztów produkcji, w tym energii i transportu. Wymienione artykuły są w pierwszej grupie potrzeb, stąd producenci są pewni, że utrzymają sprzedaż, dlatego dodali do cen podwyższony koszt wytworzenia. W przypadku cukru mieliśmy do czynienia ze spekulacją na rynku, w wyniku której konsumenci robili nieuzasadnione zapasy towaru. To wywołało dodatkową podwyżkę cen na skutek nadwyżki popytu nad podażą – analizuje dr Wojtyla.
Drób droższy o połowę
Podrożało także mięso – średnio o 38%. Za drób płacimy o prawie połowię więcej, wołowinę o ponad 38% więcej, a wieprzowinę o 27,2%
– Moim zdaniem, są trzy główne przyczyny wzrostu cen mięsa. Po pierwsze, spadek popytu podczas pandemii w latach 2020-2021, zwłaszcza w gastronomii, sprawił, że hodowcy zmniejszyli podaż. Po drugie, rosnące ceny zbóż oznaczają wzrost kosztów pasz. I po trzecie, słaby kurs złotego zwiększa też opłacalność eksportu polskiego mięsa – dodaje ekonomista z Santander Bank Polska.
Duże podwyżki dotyczą także karm dla kotów i psów – o ponad 45%. O 20% podrożały także pieluchy a o 28,6% nabiał (najbardziej mleko i ser żółty).
– Wzrost cen tzw. innych produktów, przede wszystkim karm dla zwierząt domowych, spowodowany był coraz droższymi surowcami, potrzebnymi do ich produkcji. Do tego doszły rosnące koszty energii i transportu. W tej kategorii istotne są też ceny zbóż. Konsumenci powinni się nastawić na powolne, ale sukcesywne podwyżki do czasu ustabilizowania cen mąki oraz paliwa – przekonuje dr Gąsiński.
Zdaniem ekspertów największe podwyżki jeszcze przed nami.
justyna.f@bialystokonline.pl