W tym roku festiwal rozszerzono o monodram z utworami Janis Joplin oraz promocję książki "Szkice z kultury bluesa" Marka Jakubowskiego (spotkanie było połączone z koncertem Romka Puchowskiego z Von Zeit). Po raz czwarty muzyką rozbrzmiewał kościół św. Wojciecha - wystąpił tam Suwałki Gospel Choir. Jednak kulminacyjnym momentem festiwalu były piątkowe i sobotnie koncerty w kinie Forum. Również w piątek odsłonięto sześć nowych tabliczek w Alei Bluesa.
Utrotuarowani
Już po raz trzeci na deptaku pomiędzy ulicami Suraską i Legionową pojawiły się tabliczki upamiętniające osoby związane z bluesem. Konrad Sikora z Fundacji M.I.A.S.T.O. Białystok, która projekt wymyśliła, podkreślał, że chodzi o uczczenie nie tylko gwiazd bluesa, ale również osób popularyzujących ten muzyczny gatunek - publicystów czy dziennikarzy.
Pierwszą tabliczkę odsłonił multiinstrumentalista Józef Skrzek z SBB, który bardzo dziękował za wyróżnienie. - Odbieram z wielkim szacunkiem ten "chodnikowy" prezent - mówił ze śmiechem.
Na Alei nie mogło zabraknąć białostockich akcentów. Upamiętniono Jarka Tioskowa z Kasy Chorych i nieżyjącego Cezarego Czternastka, współpracującego m.in. z Kasą Chorych i zespołem Easy Rider.
Na kolejnych tabliczkach znalazły się nazwiska: określanej "pierwszą damą bluesa" Elżbiety Mielczarek oraz muzyka grupy Dżem, który zginął w wypadku samochodowym - Pawła Bergera.
- To, co zrobił dla polskiego bluesa, powoduje, że ma swoje zasłużone miejsce w tym gronie - mówił o Bergerze Marek Jakubowski.
Jego nazwisko, "chodzącej encyklopedii polskiego bluesa", jak nazwał publicystę i dziennikarza Konrad Sikora, także wygrawerowano na jednej z tabliczek.
- Najważniejsi są muzycy - przyznał Marek Jakubowski. - Bez nich nie powstałyby książki czy encyklopedie, nie byłoby fanów bluesa. Cieszę się, że zostałem w taki piękny sposób utrotuarowany.
Everybody, clap your hands!
Pokrzykiwał lider polsko-amerykańskiej grupy The California HoneyDrops Lech Wierzyński podczas sobotniego koncertu. Publika szybko to podchwyciła. Dynamiczna propozycja muzyków z Oakland porwała wszystkich. Showmanem okazał się nie tylko śpiewający oraz grający na trąbce i gitarze Wierzyński, ale też perkusista Ben. Zachwycająco grał na tarze.
- Początki grupy miały miejsce na stacjach metra, gdzie nie wpuszczano nas z całą perkusją - płynnie po polsku opowiadał Lech. - Dlatego zabieraliśmy tarę.
Także po polsku do słuchaczy zwracał się Ben: - Mamy trzy płyty oraz bardzo ciepłe i bardzo twarzowe koszulki.
Artyści zachęcali do wspólnego śpiewania, porwali ludzi do tańca, a Lech i saksofonista Johnny nawet zeszli do słuchaczy.
Zaskakująco było przy grupie ZVA 12-28 Band ze Zvolenia z obdarzonym chrapliwym głosem wokalistą. Usłyszeliśmy bowiem blues po słowacku.
Tego wieczora zabrzmieli jeszcze Harmonijkowy Atak oraz Bartek Przytuła&Tomek Kruk.
Z kolei największym wydarzeniem piątku był hipnotyczny koncert SBB, klasyków muzyki progresywnej. Zabrali słuchaczy w rozimprowizowaną podróż po szalonej krainie psychodelii. Wszystko zgodnie z rozwinięciem nazwy - "Szukaj, Burz i Buduj".
Why Ducky? zaproponowało muzykę zabarwioną elementami funky, Boogie Boys - koncertowy show na dwa fortepiany, a Bracia i Siostry - solidną bluesowo-rockową mieszankę.
Jesień z Bluesem przedłużyła się do niedzieli, 28 listopada. Ostatni festiwalowy zespół, cieszyńskie Puste Biuro, pojawił się na scenie w sobotę już po północy.
Fotoreportaż dostępny TUTAJ.