Człowiek chcąc zaciągnąć kredyt poddawany jest przez bank tzw. scoringowi. Analizuje się m.in. jego wiek, dochody, charakter zatrudnienia. Istotny jest też pracodawca, duże znaczenie ma także historia kredytowa zarejestrowana w BIK (Biuro Informacji Kredytowej). Wcześniejsze problemy ze spłatą zaciągniętych kredytów osłabiają nasze szanse na nowy. Od oceny nie uciekniemy, warto więc dbać o nią cały czas.
Wydatki domowego budżetu ograniczone są wpływami. Zdarza się jednak, że z miesiąca na miesiąc wydajemy więcej niż zarabiamy, wspierając się kredytem. Problemem nie są tutaj kredyty celowe, np. na pralkę czy samochód, ale te pokrywające bieżące wydatki. Wielu analityków przestrzega przed takim życiem "na kredyt", ponieważ w dłuższej perspektywie doprowadzić to może do utraty płynności finansowej. Nie mając pieniędzy na spłatę zadłużenia zaciągamy wtedy kolejne zobowiązania, nakręcając tym samym spiralę zadłużenia, dokładnie tak, jak zrobiły to Grecja i Portugalia.
Kolejnym, często popełnianym błędem jest życie z dnia na dzień. Największy od wielu lat optymizm Polaków nie zwalnia z konieczności planowania finansowej przyszłości. O ile w czasach prosperity beztroskie życie może ujść na sucho, to jednak gdy sytuacja się pogorszy, np. nieoczekiwanie stracimy pracę, możemy mieć duży problem. Ponadto zawsze dobrze jest mieć jakieś "zaskórniaki" na czarną godzinę.
Od 2009 roku funkcjonuje w Polsce ustawa o upadłości konsumenckiej. Umożliwia ona redukcję zadłużenia "bankruta", jednak nie dotyczy to osób, które przez długi czas nieodpowiedzialnie zarządzały własnym portfelem. Pomaga w przypadkach czysto losowych, np. nagłej utraty pracy czy nieoczekiwanej choroby. Alternatywą może być wycieczka do banku lub doradcy finansowego. Zdarza się, że banki rozkładają spłatę zadłużenia na dłuższy okres lub nawet chwilowo zawieszają. Decydując się na duży kredyt warto go też ubezpieczyć.