Kadrowe roszady i piękny gol Imaza
Ireneusz Mamrot zestawiając wyjściową jedenastkę na wyjazdowy bój z Zagłębiem, dosyć mocno namieszał. Nieudane spotkanie przeciwko beniaminkowi z Częstochowy poskutkowało tym, że miejsce w składzie stracili Ognjen Mudrinski oraz Guilherme. Ponieważ na szpicy szkoleniowiec białostoczan postawił na Patryka Klimalę, który jest młodzieżowcem, na ławce rezerwowych usiadł także Bartosz Bida. Ponadto od początkowych sekund mogliśmy oglądać Juana Camarę i Bodvara Bodvarssona, którzy w poprzednich meczach nie byli pierwszymi wyborami Mamrota.
Szybciej doskonałą sytuację do objęcia prowadzenia, już w 3. minucie meczu, stworzyli sobie gospodarze. Po ładnej wymianie piłki w okolicach szesnastki w dobrej pozycji strzeleckiej znalazł się Poręba. Na szczęcie gracz Miedziowych nie uderzył zbyt dokładnie, bo wprost w Damiana Węglarza, dlatego podopieczni Bena van Deala nie mogli rozpocząć demonstracji radości.
Jaga odpowiedziała 180 sekund później. Prawą stroną boiska przedarł się Klimala, po czym młody snajper Dumy Podlasia zdecydował się na strzał po krótkim rogi. Po interwencji Forenca Żółto-Czerwoni otrzymali rzut rożny, który także przyniósł zagrożenie pod bramką Zagłębia. Bliski zdobycia gola - po strzale głową - był bowiem Jesus Imaz.
Na tym emocje w początkowym fragmencie batalii się nie skończyły. Duża w tym zasługa Węglarza, który wypuścił futbolówkę po centrze z narożnika, co omal nie zakończyło się katastrofą.
Kolejne minuty były nieco spokojniejsze, aż na stadionowym zegarze ukazała się liczba 22. Wtedy to Jakub Wójcicki podał na 20. metr do Tomasa Prikryla, a nowy nabytek Jagi - zauważając wysuniętego golkipera rywali - zdecydował się na podcinkę, która… wylądowała na poprzeczce. Za pomysł i spryt - w szkolnej skali - Czechowi należy się szóstka, za wykonanie - pięć z plusem.
Riposta Miedziowych polegała na wrzutce Czerwińskiego i strzale głową Szysza. Chwilę później potężną bombę z dystansu posłał jeszcze Bartosz Kopacz, ale i tym razem piłka nie trafiła w światło bramki Jagiellonii.
Żółto-Czerwoni dali się nieco rozkręcić przeciwnikom, wyciągnęli lubinian wyżej i przeprowadzili akcję, która zakończyła się golem. Świetne długie podanie do Prikryla posłał Pospisil, po czym drugi z Czechów zagrał wzdłuż pola karnego do Klimali, a temu nie pozostało nic innego, jak zapakować futbolówkę do pustej bramki.
Po zmianie stron niespełna 21-letni napastnik Dumy Podlasia znów był bardzo aktywny. Najpierw nieczysto uderzył głową, a po kilkudziesięciu sekundach ograł na prawej stronie defensora Miedziowych, zszedł na lewą nową i uderzył po krótkim słupku, gdzie jednak czujnie interweniował Ferenc.
Po tych szarżach Jagiellończyka boiskowymi wydarzeniami zawładnął chaos. Gra stała się szarpana i niedokładna. Taki obraz meczu przerwał - tak, tak - Patryk Klimala. Młodzieżowiec Dumy Podlasia w 58. minucie oddał ładny strzał z woleja, lecz znów kapitalnie na linii bramkowej spisał się golkiper gospodarzy. Niedługo potem w doskonałej sytuacji - po centrze i główce - przestrzelił Jakub Tosik.
Gdy po raz kolejny Miedziowi w większym stopniu wzięli się za konstruowanie akcji ofensywnych, Jaga ukłuła po raz drugi. Z 20. metra przepięknie, z pierwszej piłki, przymierzył Jesus Imaz i na tablicy wyników pojawił się rezultat 2:0.
Dramat w końcówce
Z dwubramkowego prowadzenia Żółto-Czerwoni nie cieszyli się jednak zbyt długo, bo już po 4 minutach równie efektowne uderzenie - tyle że głową - oddał Patryk Szysz. Po tej próbie zawodnika Zagłębia piłka prześlizgnęła się po poprzeczce i wpadła do bramki. Mało tego, chwilę później gospodarze znów ruszyli do przodu, ale tym razem kopnięcie futbolówki przez rywala dobrze do boku sparował Węglarz. Golkiper Podlasian musiał wykazać się bramkarskim kunsztem również przy potężnym strzale z dystansu oddanym przez Guldana.
Przymroczona Jaga otrząsnęła się w 74. minucie, gdy przeciwnika nawinął Kostal, który następnie wewnętrzną częścią stopy spróbował przymierzyć po dalszym słupku. Niestety pomocnikowi Jagiellonii zabrakło precyzji i gol w tej sytuacji nie padł.
Jak się jednak okazało, białostoczanie wrócili do świata żywych tylko na chwilę. W 78. minucie było już bowiem 2:2, gdyż centrę Starzyńskiego z prawej strony boiska na bramkę zamienił Poręba.
Mimo fatalnej zadyszki podopieczni Ireneusza Mamrota i tak mogli zakończyć spotkanie w Lubinie ze zwycięstwem. Mogli, ale nie zakończyli, ponieważ najpierw - tuż po pojawieniu się na murawie - po szybkiej akcji i strzale z okolic 10. metra piłkę ponad poprzeczką przeniósł Ognjen Mudrinski, a następnie próbę Jesusa Imaza z dystansu wybronił Ferenc.
Wynik 2:2 oznacza, że powrót do Białegostoku nie będzie dla sztabu szkoleniowego i piłkarzy szczególnie radosny. Ten mecz Żółto-Czerwoni powinni bowiem po prostu wygrać.
Zagłębie Lubin - Jagiellonia Białystok 2:2 (0:1)
Bramki: Patryk Szysz 70, Łukasz Poręba 78 - Patryk Klimala 39, Jesus Imaz 66
Zagłębie Lubin: Konrad Forenc - Bartosz Kopacz, Lubomír Guldan, Damian Oko, Sasa Balić - Alan Czerwiński, Jakub Tosik, Łukasz Poręba, Filip Starzyński (84' Patryk Tuszyński), Sasa Zivec (65' Damjan Bohar) - Patryk Szysz
Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz - Jakub Wójcicki, Nemanja Mitrović, Zoran Arsenić, Bodvar Bodvarsson - Tomas Prikryl (87' Ognjen Mudrinski), Taras Romanczuk, Martin Pospisil (77' Marko Poletanović), Jesus Imaz, Juan Camara (68' Martin Kostal) - Patryk Klimala
rafal.zuk@bialystokonline.pl