Emocje jak na grzybobraniu
Piotr Nowak, zestawiając wyjściową jedenastkę na domowy mecz z Wartą Poznań, zdecydował się na kilka zmian. Na murawie od pierwszych minut zobaczyliśmy Łukasza Piszczka - który dołączył do Dumy Podlasia zaledwie kilkadziesiąt godzin temu - oraz powracającego po covidzie Tarasa Romanczuka. Na ławce rezerwowych zasiedli za to m.in.: Martin Pospisil, Andrzej Trubeha, Michał Nalepa czy Bartłomiej Wdowik.
Jagiellonia, która zakładając opaski w barwach Ukrainy, pokazała, że to, co dzieje się na wschodzie Europy nie jest jej obojętne, rozgrywany w niedzielne popołudnie pojedynek rozpoczęła spokojnie. Szybciej strzał oddali więc goście, aczkolwiek próba głową Papeau nie była najwyższych lotów, dlatego Zlatan Alomerović nie miał problemów, by złapać futbolówkę w rękawice.
Sportowo pierwszy kwadrans meczu nie zachwycił. Interesująco było za to na trybunach i wokół boiska. Kibice Dumy Podlasia wywiesili transparent skierowany w stronę Władimira Putina, a ponadto nie brakowało mocnych okrzyków w kierunku prezydenta Rosji. Fani Dumy Podlasia kilkukrotnie skandowali też nazwiska piłkarzy urodzonych na ukraińskiej ziemi. Na słowa wsparcia mogli liczyć Taras Romanczuk oraz Andrzej Trubeha. Z kolei na bandach reklamowych widniał slogan "Nigdy więcej wojny".
Niezwykle nudne spotkanie barw nabrało dopiero w minucie numer 24. Niestety nie było to spowodowane jakąś piękną wymianą podań czy efektownym strzałem. Emocje pojawiły się dlatego, że nieudaną przewrotkę w polu karnym Warty wykonał Bogdan Tiru. Obrońca Dumy Podlasia znokautował Michała Kopczyńskiego, który ostatecznie musiał opuścić boisko, za co stoper gospodarzy otrzymał czerwoną kartkę.
Goście długo nie potrafili skorzystać z gry w przewadze. Dopiero pod koniec pierwszej połowy w znakomitej sytuacji znalazł się Papeau, ale na szczęście zawodnik Warty z okolic 16. metra fatalnie przestrzelił. Jeszcze przed przerwą uderzenie zdołała też oddać Jagiellonia. Z rzutu wolnego piłkę kopnął Taras Romanczuk, aczkolwiek próba kapitana białostoczan do udanych nie należała.
Na kłopoty Tomas Prikryl
W drugiej połowie z murawy nadal wiało nudą. Żółto-Czerwoni skupiali się na defensywie i czekali na kontry, natomiast poznaniacy grali w ataku pozycyjnym, który nie bardzo im wychodził, w efekcie czego klarownych okazji do zdobycia gola brakowało.
Sytuacja zmieniła się w 63. minucie. Wtedy to z 10. metra w słupek trafił jeden z graczy Warty, po czym futbolówka wpadła wprost pod nogi Franka Castanedy, który mając przed sobą pustą bramkę, dał swemu zespołowi prowadzenie 1:0.
Co ciekawe, goście z korzystnego rezultatu cieszyli się tylko chwilę. Już 120 sekund później błąd przed własnym polem karnym popełnił bowiem Dawid Szymonowicz, dzięki czemu piłkę wyłuskał Karol Struski, a gola na 1:1 zdobył Tomas Prikryl.
Po tych dwóch ciosach gra ponownie siadła. Zryw Warty widzieliśmy dopiero w 83. minucie, gdy w sytuacji sam na sam z Alomeroviciem znalazł się Castaneda. 27-letni napastnik przyjezdnych uderzył jednak obok słupka, a ponieważ w samej końcówce groźnych okazji już nie ujrzeliśmy, Jagiellonia zremisowała u siebie z poznańską drużyną 1:1.
Jagiellonia Białystok - Warta Poznań 1:1 (0:0)
Bramki: Tomas Prikryl 65 - Frank Castaneda 63
Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerović - Tomas Prikryl (87' Kacper Tabiś), Miłosz Matysik, Michał Pazdan, Bogdan Tiru, Bojan Nastić - Przemysław Mystkowski (67' Martin Pospisil), Taras Romanczuk, Karol Struski (78' Bartłomiej Wdowik) - Fedor Cernych (87' Andrzej Trubeha), Filip Piszczek (46' Paweł Olszewski)
Warta Poznań: Adrian Lis - Jan Grzesik, Łukasz Trałka, Dawid Szymonowicz, Robert Ivanov, Konrad Matuszewski (84' Kajetan Szmyt) - Miguel Luis (84' Jordan Courtney-Perkins), Mateusz Kupczak (61' Niilo Maenpaa), Michał Kopczyński (27' Miłosz Szczepański), Jayson Papeau (61' Frank Castaneda) - Adam Zrelak
rafal.zuk@bialystokonline.pl