Najważniejsze założenie? Nie bać się oddawać strzałów
Podopieczni Ireneusza Mamrota na inaugurację sezonu nie zdołali sięgnąć po 3 punkty, ale wywalczony w dobrym stylu remis z Lechią Gdańsk daje nadzieję na to, że sezon 2021/2022 będzie bardziej udany niż batalia oznaczona jako 2020/2021. Czego zabrakło przed tygodniem, aby odnieść zwycięstwo? Przede wszystkim decyzji o oddawaniu strzałów.
- Zwłaszcza w pierwszej połowie było 4-5 sytuacji, które powinniśmy zakończyć strzałem. Ktoś kiedyś powiedział prostą i banalną rzecz, a ona jest niesamowicie prawdziwa. Jak nie ma strzałów, to nie ma bramek. Przed meczem z Rakowem mocno zwracaliśmy na to uwagę - mówił na konferencji prasowej Ireneusz Mamrot, trener Dumy Podlasia.
Podczas pojedynku z Lechią blok defensywny Jagiellonii tworzyli Michał Pazdan, Błażej Augustyn oraz Israel Puerto. W niedzielę (1.08) na środku obrony zagrają ci sami piłkarze, bo Bogdan Tiru dopiero wraca do pełni zdrowia i choć jest szansa, że znajdzie się on w kadrze meczowej, to jednak występ 90-minutowy w jego przypadku jak na razie odpada. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja z Ivanem Runje. Chorwat musi poddać się operacji kolana, co oznacza co najmniej kilka miesięcy przerwy. Lidera białostockiej defensywy na piłkarskiej murawie zobaczymy zatem najwcześniej wiosną 2022 r. Mimo tego, że ostatecznie nie udało się uniknąć zabiegu, klub nie zamierza rozglądać się za nowym zawodnikiem mogącym występować na pozycji środkowego obrońcy.
Wymęczony awans z Litwinami
Od momentu, gdy Raków awansował do PKO Ekstraklasy, Jagiellonia z drużyną z Częstochowy mierzyła się 4 razy. Bilans tych gier nie jest dla Dumy Podlasia korzystny, gdyż Żółto-Czerwoni 1 mecz zremisowali i aż 3 przegrali.
- Od kilku lat trenerem Rakowa jest Marek Papszun, który mocno odcisnął swoje piętno na zespole. Cały czas jest tam kontynuacja pracy. Zmieniają się wykonawcy, a klub stara się pozyskiwać coraz lepszych zawodników, czego efekty widać po ubiegłym sezonie, a także obecnym. Raków to wicemistrz kraju i zdobywca Pucharu oraz Superpucharu Polski, więc mają się czym w ostatnim czasie pochwalić. Należy się spodziewać meczu z przeciwnikiem, który gra na dużej intensywności, co jest jego siłą - oznajmił Ireneusz Mamrot.
Mimo tego, że rywal ma za sobą najlepszy okres w historii klubu, to jednak nastała najwyższa pora, by te niekorzystne liczby w starciach z Rakowem nareszcie poprawić. Okazja ku temu jest bardzo dobra, ponieważ wicemistrzowie kraju mają w nogach 120-minutowy pojedynek z Suduvą w eliminacjach do Ligi Konferencji. I choć trudno liczyć na to, że przeciwnicy będą po czwartkowym (29.07) horrorze z Litwinami zmęczeni, wszak mamy dopiero początek sezonu, to jednak historia pokazuje, że łączenie pucharowych wojaży z ligą do łatwych zadań nie należy.
Frekwencja była dobra, ale może być jeszcze lepsza
Niedzielny mecz z Rakowem przy Słonecznej rozpocznie się o godz. 20.00. Spotkanie poprowadzi sędzia Sebastian Jarzębak. Jego asystentami będą Krzysztof Myrmus i Damian Rokosz, a rolę arbitra technicznego pełnić ma Paweł Dziopak. Obsługą systemu VAR zajmą się z kolei Tomasz Kwiatkowski i Arkadiusz Kamil Wójcik.
Poprzedni mecz na stadionie miejskim, ten z Lechią Gdańsk, przyciągnął na trybuny białostockiego obiektu 8 193 widzów. Jak na obecne czasy jest to wynik bardzo przyzwoity, lecz kibicowskie środowisko z Podlasia z pewnością stać na jeszcze lepszą frekwencję. Bilety na mecz z Rakowem kosztują od 5 zł (bilet dziecięcy na sektory: Rodzinny, Łuk, Ultra, Prosta, Bok) do 100 zł (bilet normalny na sektor Supervip). Wejściówka ulgowa na najpopularniejszą trybunę, czyli Ultrę, kosztuje 18 zł, natomiast normalną wyceniono na 28 zł.
rafal.zuk@bialystokonline.pl