Zaczęli z wysokiego "C"
Bez Ivana Runje oraz Bojana Nasticia w składzie wyszła białostocka Jagiellonia na wyjazdowe starcie z Lechią Gdańsk, które dla obu klubów było inauguracją rundy wiosennej. Wymienieni piłkarze nie znaleźli się nawet na ławce rezerwowych, gdzie zasiadł m.in. Pavels Steinbors. Miejsce między słupkami Dumy Podlasia zajął Xavier Dziekoński.
Dosyć ofensywnie usposobiona Jaga rozpoczęła sobotni bój dobrze, bo już w 1. minucie, po akcji zainicjowanej jeszcze przed własną bramką przez Dziekońskiego, szansę na oddanie uderzenia z obrębu szesnastki miał Puljić, aczkolwiek Chorwat w przyzwoitej sytuacji bardzo mocno przestrzelił. Zdecydowanie lepiej chwilę później zachował się Jesus Imaz. Hiszpan, który otrzymał podanie od Macieja Makuszewskiego, znajdując się na 15. metrze dokładnie na wprost bramki przeciwników, kopnął futbolówkę na tyle udanie, że ta zatrzepotała w siatce gdańszczan i Jaga, już po po niespełna 180 sekundach, prowadziła z Lechią 1:0.
Po trafieniu otwierającym wynik rywalizacji kolejnych składnych wymian piłki, które powodowałyby jakieś zagrożenie, długo nie oglądaliśmy. Na pokrytej w niektórych miejscach śniegiem murawie gra była szarpana, aczkolwiek lepiej cały czas wyglądali białostoczanie.
Trzeba jednak zaznaczyć, że niemoc Lechii nie trwała w nieskończoność. W 18. minucie gospodarze przeprowadzili w końcu akcję, która mogła zakończyć się golem. Mogła, ale nie zakończyła, bo w ostatniej chwili piłkę wślizgiem musnął Tiru, dzięki czemu zamykający cały atak Paixao nie zdołał oddać celnego uderzenia.
Co działo się później? Na chwilę kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami przejęła Lechia, po czym trzykrotnie nieźle do przodu ruszyła Jaga. W 29. minucie był rykoszet po solidnym strzale Cernycha, a następnie z wolejem Puljicia i próbą Imaza poradził sobie Kuciak. W międzyczasie dwa żółte kartoniki w ciągu kilkudziesięciu sekund złapał Kałuziński, dlatego od 35. minuty meczu podopieczni Piotra Stokowca musieli grać w osłabieniu.
Klątwa przełamana
Druga część pojedynku rozpoczęła się podobnie jak pierwsza, czyli od mocnego ciosu białostoczan. Niestety po kapitalnej centrze Pospisila Fedor Cernych zamiast skierować futbolówkę do siatki, uderzył ją głową tak, że ta obiła poprzeczkę.
Po okazałym wejściu wydawało się, że Duma Podlasia na dłużej zepchnie gospodarzy do głębszej defensywy, lecz tak się nie stało. Spotkanie, mimo czerwonej kartki dla Kałuzińskiego, było dosyć wyrównane. Mało tego, z minuty na minutę podopieczni Bogdana Zająca wyglądali gorzej, z czego chciała skorzystać Lechia. Na szczęście i gospodarze w sobotni wieczór nie byli w najlepszej dyspozycji, a w momencie, gdy już Lechii udało się stworzyć dogodniejszą okazję, kapitalną interwencją popisał się Dziekoński.
Jagiellonia swoją postawą usypiała komentatorów, kibiców przed telewizorami, a w końcu uśpiła też piłkarzy z Gdańska. W 84. minucie na płaskie wstrzelenie futbolówki w pole karne zdecydował się Imaz, świetnie do mocnego zagrania nogę dołożył Puljić i mimo kiepskiej postawy po przerwie Jaga wygrała w Gdańsku 2:0. Warto w tym miejscu dodać, że triumf ten jest pierwszym zwycięstwem Dumy Podlasia na obiekcie Lechii od sezonu 2012/2013.
Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok 0:2 (0:1)
Bramki: Jesus Imaz 3, Jakov Puljić 84
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Karol Fila (46' Bartosz Kopacz), Michał Nalepa, Kristers Tobers, Rafał Pietrzak - Omran Haydary (72' Joseph Ceesay), Jarosław Kubicki (88' Jan Biegański), Jakub Kałuziński, Maciej Gajos (76' Jakub Arak), Conrado (46' Kenny Saief) - Flavio Paixao
Jagiellonia Białystok: Xavier Dziekoński - Paweł Olszewski, Bogdan Tiru, Błażej Augustyn, Bartłomiej Wdowik - Maciej Makuszewski (60' Kamil Wojtkowski), Martin Pospisil (86' Ariel Borysiuk), Taras Romanczuk, Jesus Imaz (89' Maciej Bortniczuk), Fedor Cernych (59' Fernan Ferreiroa) - Jakov Puljić (86' Kris Twardek)
rafal.zuk@bialystokonline.pl