Punkty dzięki poświęceniu, szczelnej defensywie i szczęściu
Niespełna miesiąc temu Jagiellonia Białystok pokonała na stadionie przy ul. Kałuży Cracovię 1:0. Dziś Żółto-Czerwoni znów zwyciężyli z zespołem prowadzonym przez Michała Probierza, ale tym razem Podlasianie zaprezentowali się gorzej. Fakt, zaangażowania Jagiellończykom nie można odmówić, jednak to gospodarze przez większą część czasu prowadzili grę.
- Najważniejsze dla nas są trzy punkty. Gratulacje dla moich zawodników, zwłaszcza za drugą połowę. Pokazali bardzo duży charakter, każdy z nich. W pierwszej połowie rywale byli od nas zdecydowanie lepsi. W drugiej połowie Cracovia miała większe od nas posiadanie piłki, co wynikało z naszych błędów. Mieliśmy dużo sytuacji, łatwo traciliśmy piłkę. Graliśmy bardzo dobrze w obronie. Mieliśmy również trochę szczęścia, bo Cracovia miała świetne okazje do strzelenia gola. Taki jest futbol i najważniejsze są trzy punkty dla nas - powiedział po niedzielnym pojedynku Iwajło Petew, trener Jagiellonii.
Po triumfie w Krakowie 2:1 Jaga awansowała w tabeli na 5. miejsce, co oznacza, że znów odżyły nadzieje na awans do europejskich pucharów. Szkoleniowiec białostoczan nie myśli jednak o pozycji po 37. kolejce, lecz skupia się tylko i wyłącznie na najbliższym meczu.
- Nie możemy odlecieć, ponieważ przed nami jeszcze sześć spotkań. Pierwszą i najważniejszą rzeczą, jakiej wymagam od piłkarzy, jest to, żeby byli gotowi na środę. A co będzie 19 lipca? Zobaczymy - oznajmił 44-letni Bułgar.
Trener Dumy Podlasia na pomeczowej konferencji prasowej odniósł się też do słabej dyspozycji Damiana Węglarza. Opiekun żółto-czerwonego zespołu nie zdecydował się jednak na publiczną krytykę własnego bramkarza.
- Na pytanie o postawę Węglarza odpowiem w ten sposób - wierzę w każdego, każdy popełnia błędy. Szczegółowo o jego pracę musimy zapytać trenera bramkarzy. Jest nadzieja, że Dejan Iliew jutro wróci do treningów z drużyną - poinformował Petew.
Gospodarzom zabrakło skuteczności
Jeżeli chodzi o Michała Probierza, to ten po niedzielnym spotkaniu ma prawo być jednocześnie zły, jak i zadowolony. Jego zespół wprawdzie przegrał, ale przegrał po bardzo dobrych zawodach w swoim wykonaniu.
- Uważam, że przynajmniej na punkt zasłużyliśmy, ale piłka nożna po raz kolejny udowadnia, że trzeba zdobywać bramki, jeśli myśli się o korzystnym rezultacie. Dziś nie zdobyliśmy ich więcej niż Jagiellonia, a na pewno szkoda niewykorzystanych okazji, które stworzyliśmy. Dobrą zmianę dał Mateusz Wdowiak, który zaliczył asystę przy golu. Również Fiolić i Rakoczy zaprezentowali się z dobrej strony, ale mogli lepiej dograć piłkę w kluczowym momencie. Bolesne jest to, że kibice zobaczyli nasz dobry mecz, który przegraliśmy. W niektórych sytuacjach zabrakło nam spokoju pod bramką przeciwnika, tak jak zachował się przy golu Ivan Runje - powiedział były trener Jagi, a obecnie szkoleniowiec Cracovii.
W następnie kolejce, która rozegrana zostanie już w środku tygodnia, Pasy zmierzą się na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław, natomiast Jaga podejmie u siebie lidera, czyli warszawską Legię.
rafal.zuk@bialystokonline.pl