Start, jakiego jeszcze nie było
Jagiellonia jeszcze nigdy w historii klubu nie miała tak udanej inauguracji rozgrywek na szczeblu Ekstraklasy. Jeżeli w pierwszych meczach białostoczanie wygrywali, to robili to zawsze różnicą jednej bramki. Tym razem zwyciężyli zdecydowanie okazalej.
- Jestem na pewno zadowolony z pierwszej połowy, bo uważam, że w tej części graliśmy bardzo dobrze. Nasza gra, jeśli chodzi o posiadanie piłki i stwarzane sytuacje, mogła się podobać. Oprócz strzelonych bramek mieliśmy jeszcze dwie bardzo dobre sytuacje Jesusa Imaza i Bartka Bidy - mówił po meczu Ireneusz Mamrot, szkoleniowiec Podlasian.
Mimo triumfu 3:0 trener Dumy Podlasia nie omieszkał zaznaczyć, że drużyna nie przez całe spotkanie grała tak, jakby sobie tego życzył.
- Nie jestem zadowolony jednak z tego, jak wyglądaliśmy w drugiej połowie. Być może Arka, oprócz uderzenia w poprzeczkę, nie miała czystych okazji bramkowych, ale widać było, że była bardzo zdeterminowana, a przy takiej grze i tylu dośrodkowaniach zawsze coś może wpaść. Kilka razy wybiliśmy piłkę w ostatniej chwili i powinniśmy szybciej wyprowadzać nasze akcje, aby przynajmniej trochę postraszyć Arkę po przerwie. Tego mi trochę zabrakło, ale nie będę wybrzydzał - kontynuował swą wypowiedź Mamrot.
Szkoleniowiec białostockiego klubu wyśmienicie trafił, jeżeli chodzi o obowiązkowego młodzieżowca w składzie. Bartosz Bida już w 6. minucie swojego debiutu na poziomie PKO Ekstraklasy trafił do siatki rywali i otworzył wynik spotkania.
- Poczekałbym jeszcze z ocenami, aczkolwiek Bartek rozegrał dobry mecz. Zgłaszał jednak, że nie wytrzyma całego spotkania, bo ten przeskok intensywności był dla niego bardzo duży. Gdyby chodziło tylko o grę, to byłby na boisku dłużej, aczkolwiek ze względów fizycznych musieliśmy go oszczędzać - tłumaczył trener białostoczan.
Lekcja futbolu
Nie tak początek sezonu wyobrażał sobie z pewnością dowodzący drużyną Arki - Jacek Zieliński. Jego ekipa typowana jest wprawdzie do spadku, aczkolwiek aż tak słabego spotkania w wykonaniu gospodarzy na pewno się nie spodziewał.
- Na inaugurację dostaliśmy dobrą lekcję futbolu. Jagiellonia obnażyła nasze słabe strony. Bardzo szybko i łatwo, przy naszej biernej postawie, ustawiła ten mecz dwiema bramkami. Później było trudno odrobić te straty. Nie mieliśmy ani siły ognia, ani akcji, którą dobralibyśmy się Jagiellonii do skóry. Jest to przykra porażka, na pewno chcieliśmy inaczej zainaugurować nowy sezon ligowy, ale co zrobić? Powiedziałem chłopakom w szatni, że nie opuszczamy głów, gramy dalej, to jest dopiero początek ligi. Podniesiemy się - deklarował po spotkaniu Jacek Zieliński.
W następnej kolejce Arka Gdynia pojedzie do Szczecina na bój z Pogonią, natomiast Jagiellonia - przy Słonecznej - podejmie beniaminka z Częstochowy.
rafal.zuk@bialystokonline.pl