Radny się doczekał
Kilka tygodni temu, radny Henryk Dębowski w imieniu klub radnych Prawa i Sprawiedliwości złożył interpelację, w której dopytywał prezydenta o wysokości premii, nagród i dodatków specjalnych, które wypłacił swoim współpracownikom od początku sprawowania swoich rządów, czyli od 2006 roku.
Dość długo przyszło czekać na odpowiedź w tej sprawie, ale można to wytłumaczyć tym, że zebranie tego typu informacji jest zadaniem dość wymagającym biorąc pod uwagę, że w urzędzie pracuje ponad tysiąc osób, a mówimy przecież o okresie ponad 12 lat.
Prezydent, a raczej jego ludzie przygotowali dość obszerną odpowiedź na te pytania, chociaż wstecz sięgają w większości przypadków zaledwie do 2009 roku, jednak i tak daje to spory obraz. Trzeba też rozróżnić parę kwestii – premie to nie to samo co nagrody, a dodatki specjalne mają jeszcze inny charakter.
I tak pierwsze z wymienionych dostają pracownicy zatrudnieni na stanowiskach obsługi, a więc przykładowo sprzątaczka, portier, kontroler biletów czy kierowca. Tylko w zeszłym roku na tą gałąź miasto wydało ponad 700 tys. zł. Premie od 2006 roku systematycznie rosły, bo 12 lat temu na ten sam cel miasto wydało zaledwie 133 tys. Bardzo możliwe, że zwiększyła się również ilość osób, którym one przysługują.
Rocznie sporo, na osobę niewiele
Nagrody przyznawane są pracownikom magistratu za specjalne osiągnięcia w pracy na rzecz miasta i prezydenta. Najczęściej za wykonywanie obowiązków wykraczających poza normalny ich zakres. W 2017 roku z budżetu na wynagrodzenia przyznano 1482 nagrody, na łączną kwotę 1,4 mln zł, co daje w przeliczeniu niecałe 950 zł na etat. Średnia trochę lepiej wyglądała rok wcześniej, kiedy to przekroczyła tysiąc i wynosiła dokładnie 1062 zł. Wówczas na 941 nagród przeznaczono lekko ponad milion zł. Więcej, w przeliczeniu na jednego pracownika, rozdano tylko w 2009 roku, kiedy ta średnia wynosiła 1357 zł na osobę.
W odpowiedzi na interpelację wyszczególniono, ile z tych kwot poszło na nagrody dla ścisłego kierownictwa urzędu, czyli zastępców, doradców, asystentów oraz samego prezydenta miasta, jak również skarbnik oraz sekretarza. I tak za 2016 rok wypłacono im łącznie 12 tys., rok wcześniej natomiast było to niecałe 22 tys., co w ostatni latach jest rekordem. Trzeba jednak pamiętać, że kierownictwo otrzymywało tzw. dodatki specjalne, które mogą być przyznawane pracownikom w wyniku okresowego zwiększenia obowiązków. Za 2016 rok, dla ścisłego kierownictwa wypłacono ok. 142 tys. Rok wcześniej było to 170 tys. i to właśnie w okolicach tej kwoty oscylowała suma dodatków wypłaconych najważniejszym osobom w magistracie w poszczególnych latach dochodząc wstecz do 2010 roku.
Poziom dodatków dla prezydenta i jego najbliższych współpracowników znacząco się nie różnił. Jeśli spojrzymy na dane za rok 2016, to najwięcej otrzymał Adam Poliński, bo łącznie ponad 36 tys. zł. Pozostali wiceprezydenci, a także skarbnik i sekretarz otrzymali 33,6 tys. zł. U samego Tadeusza Truskolaskiego było to 33,2 tys. zł, ale w jego wypadku wysokość jest stała i ustalona przez radę miasta.
Jeśli spojrzeć całościowo na poziom wypłaconych premii, nagród i różnego rodzaju dodatków, przez te kilka czy kilkanaście lat, kwota będzie ogromna. Chociaż jeśli byśmy porównali to z innymi miastami, bardzo prawdopodobne, że Białystok nie wypada na tym tle najgorzej. Obiektywnie patrząc trudno tu mówić o jakiś rozpasaniu, jednak można się spodziewać, że wiele osób będzie oburzone faktem, iż tyle pieniędzy idzie na urzędników.
Warto jednak podkreślić, że wszystkie podane kwoty są kwotami netto.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl