Szanse na pozostanie Michała Probierza w Jagiellonii z dnia na dzień maleją. Do klubu spływają bowiem coraz poważniejsze oferty od szkoleniowców, którzy w piłkarskim światku nie są anonimowymi postaciami. Choć kandydatura Gennaro Gattuso była z góry skazana na porażkę (nie ma on w trenerskim dorobku żadnych sukcesów), o tyle inne nazwiska brzmią już zdecydowanie poważniej.
Od Zbigniewa Smółki po Kostę Runjaicia
Tuż po pierwszych pogłoskach o odejściu Michała Probierza z Jagiellonii na szkoleniowca podlaskiego klubu typowano dwóch polskich trenerów – Zbigniewa Smółkę i Macieja Bartoszka. Pierwszy pracuje obecnie w Stali Mielec, która w I-ligowych rozgrywkach plasuje się na 10. pozycji, i nigdy nie miał okazji prowadzić ekstraklasowego klubu, drugi natomiast – po tym, jak opuścił GKS Bełchatów – przez jakiś czas był prezesem wysypiska śmieci i teraz dopiero odbudowuje swoją pozycję na krajowym podwórku. Trzeba jednak przyznać, że z Koroną w obecnym sezonie radzi sobie więcej niż dobrze. Z drużyny, która charakteryzowała się najgorszą defensywą w lidze, zrobił 5. siłę rozgrywek.
Mimo wszystko Jagiellonia to jest aktualnie zbyt łakomy kąsek, aby jej trenerem został niedoświadczony osobnik z I ligi lub szkoleniowiec, który w poważnym zespole nie był jeszcze nigdy sprawdzony.
Dlatego coraz głośniej mówi się o tym, że największe szanse na poprowadzenie Jagi ma ktoś z zagranicy. Zwłaszcza że takich kandydatur napływa do klubu coraz więcej.
Do rąk Cezarego Kuleszy dotarły bowiem CV:
- Anatolija Demianienki – Ukraińca, który w sezonie 1992/1993 reprezentował barwy łódzkiego Widzewa. Tuż po zakończeniu piłkarskiej kariery został on trenerem Dynama Kijów, w którym na ławce szkoleniowej zasiadł aż 77 razy i popisał się średnią zdobytych punktów na poziomie 2,25 pkt/mecz. W tym czasie zdobył mistrzostwo kraju i grał z Dynamem w Lidze Mistrzów. Później jednak w azerskim Neftchi Baku, uzbekistańskim Nasaf Qarshi czy też – po powrocie do kraju – w Wołyniu Łuck już tak dobrze mu nie szło;
- Krasimira Bałakowa – obieżyświata z Bułgarii, który pracował m.in. w Grasshoppers Zurich, Hajduku Split, Litexie Łowecz czy też FC Kaiserslautern;
- Aleksandra Hackiewicza – Białorusina, który również pracował w Dynamie Kijów, ale głównie jako trener drugiej drużyny, a ostatnio był selekcjonerem reprezentacji swojego kraju;
- Ljuboslawa Penewa – Bułgara dyrygującego niegdyś m.in. CSKA Sofia i Litexem Łowecz, z którym w sezonie 2010/2011 zdobył mistrzostwo kraju;
- Kosty Runjaicia – Austriaka z chorwackimi korzeniami, który wydaje się być – jak do tej pory – najatrakcyjniejszą opcją. 45-latek charakteryzuje się sporym bagażem doświadczenia, gdyż przez wiele lat prowadził w 2. Bundeslidze SV Darmstadt, MSV Duisburg, FC Kaiserslautern czy też ostatnio TSV 1860 Monachium.
Jeden z wymienionych wyżej kandydatów – Ljuboslaw Penew – ma nawet podobno pojawić się na trybunach białostockiego obiektu podczas starcia z Kolejorzem, z którym zresztą nie tak dawno również był łączony.
W Białymstoku dominowali Polacy
Jeżeli Michał Probierz faktycznie odejdzie i nowym trenerem Żółto-Czerwonych zostanie ktoś z zagranicy, to będzie to sytuacja, której w stolicy Podlasia nie grano już od dawna. Przed najlepszym szkoleniowcem w historii białostockiego klubu ławkę trenerską zajmowali bowiem: Piotr Stokowiec, Tomasz Hajto, Czesław Michniewicz, ponownie Michał Probierz, Artur Płatek i Ryszard Tarasiewicz. Ostatnim obcokrajowcem w roli szkoleniowca Jagiellonii był Jurij Szatałow, a miało to miejsce ponad 10 lat temu. Szukając kolejnego zagranicznego trenera, musielibyśmy się cofnąć aż do końcówki ubiegłego wieku, kiedy to Jagiellończyków prowadził Litwin Algimantas Liubinskas.
Widzimy więc, że Jagiellonia zazwyczaj nie eksperymentowała i brała trenerów znanych na krajowym podwórku. Jak będzie tym razem? O tym przekonamy się zapewne już niebawem, gdyż po zakończeniu rozgrywek czasu na odpoczynek będzie niewiele. Żółto-Czerwonych czekają bowiem prawdopodobnie pod koniec czerwca boje w europejskich pucharach, a do nich Dumę Podlasia powinien przygotowywać już nowy szkoleniowiec.
Jedno jest jednak pewne. Nawet jeżeli Michał Probierz w niedzielę (4.06) pożegna się z białostocką publiką, to nie powie on "żegnajcie", ale jedynie "do zobaczenia".
rafal.zuk@bialystokonline.pl