Homofobia wciąż żywa
Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii, Transfobii i Bifobii to ważna okazja, by zwrócić uwagę na problem dyskryminacji i przemocy wobec osób LGBT+. Pomimo postępów w kwestii prawnych, osoby te nadal spotykają się z nierównym traktowaniem i agresją ze strony niektórych ludzi. W Polsce sytuacja ta jest szczególnie trudna, gdyż polityka rządu i władz lokalnych często utrudnia życie osobom nieheteronormatywnym.
Badania prowadzone przez Rzecznika Praw Obywatelskich jednoznacznie pokazują, że orientacja seksualna oraz tożsamość płciowa to nadal powody dyskryminacji i przemocy w Polsce. Większość osób LGBT+ jest ofiarą przemocy słownej lub fizycznej, a także doświadcza problemów z zatrudnieniem czy dostępem do różnych usług.
Na mapie Polski zdecydowanie wschód kraju uważany jest za najbardziej nietolerancyjny. Zazwyczaj w większych miastach, gdzie jest większy odsetek osób wykształconych, a także panuje większa różnorodność osoby są bardziej tolerancyjne, a szeroko pojęta "inność" nie szokuje.
Jednym z powodów nierównego traktowania osób LGBT+ jest brak edukacji i świadomości społecznej na temat tej tematyki. Często osoby homofobiczne lub transfobiczne są po prostu niewystarczająco zaznajomione z kwestiami związanymi z orientacją seksualną i tożsamością płciową.
Niby wielokulturowe, a takie nietolerancyjne
Warto pamiętać o konieczności walki z homofobią, transfobią i bifobią nie tylko w dniu 17 maja, ale przez cały rok. Wszyscy ludzie, bez względu na tożsamość płciową czy orientację seksualną, zasługują na równość i szacunek. Jednak takiego stanowiska nie podzielają podlascy politycy prawicy, którzy często w mediach przedstawiają swój nietolerancyjny punkt widzenia.
Chcąc przeciwdziałać "promocji LGBT" i "seksualizacji", aktualnie działacze podlaskiego PiS-u zachęcają, by podpisywać się pod projektem ustawy, w myśl którego rodzice mieliby wgląd w treści prezentowane w szkołach przez organizacje i stowarzyszenia.
Jednym z przykładów jest również uchwała anty-LGBT Powiatu Białostockiego, przez którą starostwo mogło stracić 100 mln zł dotacji unijnych. Ostatecznie, po 4 latach, radni powiatu wycofali swoje stanowisko. Choć motywacją była oczywiście możliwa utrata pieniędzy, to jednak pokazali, że są w stanie schować do kieszeni osobiste nienawiści i zagłosować za uchyleniem dyskryminującej uchwały.
Inne przykłady dyskryminacji w Podlaskiem:
- Radny PiS-u i pracownik PB publicznie dyskryminuje osoby LGBT+;
- Białostocki klub odwołał koncert z powodu pogróżek nacjonalistów;
- "Dewiacje nie przejdą". Homofobiczne billboardy pojawiły się w Białymstoku;
- Z hasłem przewodnim "Rodzina siłą narodu". Marsz Normalności przeszedł przez Białystok.
Wielokulturowość i tolerancja to dwa różne pojęcia, choć często się ze sobą łączą. Białystok, jak i całe województwo uważane są za region wielokulturowy, ponieważ na tych terenach łączyły się różne kultury, różne wyznania, różne narodowości. Jednak w dzisiejszych czasach owa mozaika różnorodności jest tylko w teorii. Wielu Podlasian zamknięta jest na inność. Małomiasteczkowa społeczność żyje we własnej wspólnocie, a wszelkie "odchylenia" od ich pojęcia normalności spotykają się z oburzeniem, obrażaniem i nienawiścią.
Białostoczanie coraz lepiej "znoszą" marsze równości
Pierwszy marsz równości przeszedł ulicami Białegostoku w 2019 r. Doszło wówczas do bójek, rzucania w uczestników różnymi przedmiotami (petardami, butelkami, kamieniami), a także do wulgarnej agresji słownej. O tym wydarzeniu głośno było nie tylko w ogólnopolskich mediach, ale i zagranicznych. Po aktach agresji, wiele spraw zostało skierowanych do sądu. W 2020 r. na 20 miesięcy więzienia został skazany mężczyzna, który był w grupie atakujących idących dopiero na marsz młodych ludzi w okolicach ul. Suraskiej. Z kolei w połowie września odbyła się rozprawa mężczyzny, który podczas marszu ubliżał małżeństwu idącemu w pochodzie. Został skazany na pół roku prac społecznych.
Drugi marsz równości odbył się w 2021 r. Było wówczas dość spokojnie, choć w stronę uczestników leciały czasami obelgi, to przynajmniej nie były to kamienie i petardy, tak jak w 2019 r. Frekwencja dopisała - w marszu uczestniczyło ok. 2 tys. osób. Półtoragodzinny pochód był kolorowy, radosny i przede wszystkim bezpieczniejszy.
Tęczowy Białystok, organizacja zajmująca się organizacją marszy równości w Białymstoku, ogłosił jednak, że zrezygnuje z organizacji marszu równości w 2022 r. z powodów wewnętrznych w stowarzyszeniu. Wciąż jednak wielu ludzi w Białymstoku walczy o równość i prawa osób LGBT+, a marsz równości pozostaje ważnym wydarzeniem, które przyciąga uwagę i mobilizuje społeczność do walki o tolerancję i równość. W tym roku ulicami Białegostoku przejdzie trzeci marsz równości. Jego data wciąż nie jest znana.
malwina.witkowska@bialystokonline.pl