Domowy mecz z Cracovią Jaga rozpoczęła bez kilku ważnych zawodników. Z powodu żółtych kartek pauzować musiał Ivan Runje, a problemy zdrowotne wyeliminowały z gry m.in. Bojana Nasticia, Pawła Olszewskiego, Fedora Cernycha czy Jakova Puljicia.
Pierwszy w miarę poważny strzał w 8. minucie oddali goście. W miarę poważny, bo uderzenie Thiago nie było szczególnie udane. Piłka prawy słupek Dumy Podlasia minęła o dobrych kilka metrów, dlatego nową akcję od bramki zainicjował Xavier Dziekoński.
Niestety niedługo później zawodnik Pasów uderzył już dokładniej. Najpierw kiks zanotował Augustyn, następnie w ślady swego kolegi poszedł Wdowik, a ponieważ Thiago nie miał zamiaru przejść obok takiego prezentu obojętnie, jego wolej z narożnika pola karnego dał gościom prowadzenie 1:0.
Podopieczni Michała Probierza na golu z 14. minuty nie chcieli poprzestać. Jeszcze przed przerwą z bliska w słupek trafił Rivaldinho, a później goście oddali kilka strzałów z dystansu, z którymi poradził sobie Dziekoński. Wydawało się, że następna bramka również będzie autorstwa ekipy z Krakowa, a tymczasem futbolówkę do siatki zapakowała Jaga. Jak doszło do wyrównania? W szesnastkę przeciwników odważnie wbiegł Prikryl, który następnie wykonał centrę. Do uderzenia głową doszedł Bartosz Bida, w efekcie czego po niespełna dwóch kwadransach zmagań na tablicy wyników widniał rezultat 1:1.
Pod koniec pierwszej połowy przewagę znów miała Cracovia (poprzeczkę obił Dimun), lecz to Duma Podlasia cieszyła się z następnego trafienia. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego golkipera przyjezdnych pokonał Taras Romanczuk. Trudno nawet stwierdzić, którą częścią ciała kapitan Jagi skierował piłkę do siatki. Być może głową, a możliwe, że barkiem lub nawet plecami.
Tuż przed udaniem się do szatni szansę na odrobienie strat miał jeszcze Dimun, ale zawodnik Pasów uderzył wprost w Dziekońskiego.
Po przerwie odważnie do ataku znów ruszył klub z Krakowa, jednak poważniejszych efektów takiego stanu rzeczy nie oglądaliśmy. Wprawdzie goście zmieścili futbolówkę między słupkami gospodarzy, lecz sędzia Paweł Gil, z powodu ofsajdu, gola dla Pasów nie uznał.
Z czasem tempo meczu siadło. Opadająca z sił Cracovia w coraz mniejszym stopniu wierzyła w wywiezienie korzystnego wyniku, natomiast Jagiellonia nie chciała ryzykować i w akcje ofensywne nie angażowała zbyt wielu swoich piłkarzy. Efekt? Nudna końcówka starcia, która jednak białostockich kibiców smucić nie powinna. Duma Podlasia osiągnęła bowiem główny i najważniejszy cel. 3 punkty zostały przy Słonecznej.
Jagiellonia Białystok - Cracovia 2:1 (2:1)
Bramki: Bartosz Bida 26, Taras Romanczuk 37 - Thiago 14
Jagiellonia Białystok: Xavier Dziekoński - Kris Twardek (73' Bartosz Kwiecień), Bogdan Tiru, Błażej Augustyn, Bartłomiej Wdowik - Tomas Prikryl, Taras Romanczuk, Martin Pospisil, Jesus Imaz, Bartosz Bida (68' Maciej Makuszewski) - Przemysław Mystkowski (68' Maciej Bortniczuk)
Cracovia: Karol Niemczycki - Cornel Rapa, Dawid Szymonowicz, Matej Rodin, Diego Ferraresso (61' Sebastian Strózik) - Thiago (74' Filip Piszczek), Damir Sadiković, Milan Dimun (61' Florian Loshaj), Pelle van Amersfoort, Sergiu Hanca - Rivaldinho (61' Marcos Alvarez)
rafal.zuk@bialystokonline.pl