Do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku tylko w ostatnim tygodniu trafiło pięć osób, które zażyły dopalacze.
- Cztery osoby już opuściły szpital. Jeden pacjent nadal leży pod respiratorem i ma problemy z oddychaniem - mówi Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzecznik prasowy Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Stan mężczyzny się stabilizuje, ale problem ze środkami odurzającymi jest bardzo poważny. W Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku w tym roku przyjęto już 27 osób, które zażyły dopalacze.
Dopalacze są bardzo groźne dla ludzi. Kiedy osoba po ich zażyciu trafia na oddział, często nie wiadomo, co konkretnie przyjęła. Poza tym młodzi ludzie, jeśli są przytomni, bardzo rzadko przyznają się medykom, że brali dopalacze.
W ostatnich dniach do polskich szpitali trafia wielu młodych ludzi, którzy wzięli dopalacz o nazwie "Mocarz". Jak mówią lekarze, środek ten jest aż 800 razy silniejszy w działaniu niż marihuana. Do piątku (10.07) do szpitali przyjęto około 200 osób, które zażyły ten dopalacz. Niestety dwie z nich zmarły.
lukasz.w@bialystokonline.pl