W niedzielę, 4 października zakończył się trwający od piątku Przegląd filmów indonezyjskich Opowieści z wysp. W Białymstoku gościł po raz drugi. Nasze miasto jest jednym z kilku, do których zawitały indonezyjskie tytuły. Horrory, komedie, filmy obyczajowe do 18 października będą mogli obejrzeć też mieszkańcy Warszawy, Krakowa, Poznania, Wrocławia, Konina, Torunia, Gdyni, Łodzi i Szczecina.
- Kino indonezyjskie nie jest w Polsce znane, ale właśnie dlatego ten przegląd trafił do nas. Charakterystyczne tematy kinematografii azjatyckiej to kino gangsterskie i horror oraz nastrojowe, kameralne historie. To niezły rozstrzał - mówi Maciej Rant, kierownik kina Forum. - Najważniejsze, że nie musimy tylko czytać o tych filmach w prasie, ale możemy je też zobaczyć - podkreśla.
Pierwszym indonezyjskim filmem był niemy obraz z 1926 roku, nakręcony jeszcze w czasach kolonializmu. Kolejny okres w kinematografii to czasy po odzyskaniu niepodległości w 1945 roku. Potem przyszły lata 80., kiedy indonezyjski przemył filmowy osiągnął szczyt popularności na archipelagu i w państwach Azji Południowo - Wschodniej. W latach 2000-2005 liczba filmów ciągle rosła. Wpływ na to miała demokratyzacja państwa, a twórcy zaczęli coraz szerzej przedstawiać kulturę i historię Indonezji.
Przegląd Opowieści z wysp prezentował kinematografię kraju, gdzie współistnieje ze sobą wiele etnicznych grup i znajduje to swój wyraz w twórczości. Nie bez powodu na godle kraju widnieje stare motto jawajskie "jedność w różnorodności", które jest wyrazem wielobarwności społeczeństwa Indonezji. Taki też był przegląd. Różnorodny tematycznie i formalnie.
W programie znalazło się sześć tytułów. W tym takie rarytasy, jak "Tęczowy szwadron" w reżyserii Riri Riza, jednego z najbardziej uhonorowanych reżyserów młodego pokolenia. "Tęczowy szwadron" oparty jest na głośnej powieści o tym samym tytule. To ciepła opowieść o wiejskiej, islamskiej szkole liczącej dziesięcioro uczniów. Są to jednak dzieci nieprzeciętne i utalentowane, a ich nauczyciele przekazują im nie tylko wiedzę, ale też piękne życiowe prawdy, np. taką, by mieć marzenia. Wielkiej urody film operuje prostymi środkami. Soczysta zieleń, egzotyczna przyroda, niespieszna akcja, urocze rozmowy dzieci, wreszcie pogodny finał. Historia ku pokrzepieniu serc.
Kolejny gorący tytuł to "Martwy czas: Kala" Joko Anwara. Reżyser ten uważany jest za największy współczesny talent w przemyśle filmowym Indonezji i porównywany m.in. z Quentinem Tarantino czy Alfredem Hitchcockiem. Widać, że mistrzowie odcisnęli ślad na jego twórczości. W sennej opowieści o morderstwie, tajemnicy i próbie odnalezienia się w życiu groza miesza się z kiczem i przerysowaniem. Widzowie zapadali się w fotelach coraz bardziej, by po chwili rozluźnić się widząc niecodzienne pomysły reżysera. Zaskakujący finał u wielu wywołał śmiech.
W ramach przeglądu można było też obejrzeć poetycką "Fotografię" w reżyserii Nan Achnas, komediowe "Nagabonar 2" Deddy'ego Mizwara i filmy grozy: "Angkerbatu" Jose Poernomo oraz "Karma" Allana Lunardi.
Opowieści z wysp: II Przegląd kina indonezyjskiego został zorganizowany we współpracy z Ambasadą Indonezji w Polsce. Patronował mu portal BiałystokOnline.pl.