W poniedziałek (25.05) policjanci zatrzymali dwóch mężczyzn podejrzewanych o oszukanie metodą na tzw. "wnuczka" starszej mieszkanki Białegostoku. 21- i 33-latek, którzy przyjechali spod Warszawy, wpadli w ręce funkcjonariuszy bezpośrednio po tym, jak odebrali od 73-latki blisko 50 tys. zł. Okazało się, że powodem przekazania oszczędności życia nieznajomej osobie była stosowana ostatnio przez sprawców metoda.
Najpierw do kobiety zadzwonił mężczyzna, w którym rozpoznała ona swojego bratanka. Jak zwykle dzwoniący "krewny" pilnie potrzebował pieniędzy. Następnie z 73-latką skontaktowała się kolejna osoba podająca się za policjanta. Głos w słuchawce przedstawił się, podał numer legitymacji służbowej i dokładny adres jednostki policji, w której pracuje. Rzekomy funkcjonariusz poprosił swoją rozmówczynię o pomoc w ujęciu oszusta. Jednak, by mogło to nastąpić, konieczne było przekazanie mu pieniędzy, co miało ułatwić dotarcie do sprawcy, utwierdzając tym kobietę, że dzięki temu możliwe będzie zatrzymanie oszusta. Fałszywy mundurowy nawet na chwilę nie pozwolił ofierze na przerwanie rozmowy i rozłączenie.
- Mężczyzna zamówił nawet 73-latce taksówkę, by mogła pojechać do banku, aby pobrać gotówkę, co też kobieta uczyniła. Następnie przekazała podającemu się za znajomego jej bratanka nieznajomemu ponad 46 tys. zł - mówi podinsp. Andrzej Baranowski, rzecznik podlaskiej policji.
Ponadto, ze wstępnych ustaleń funkcjonariuszy wynika, że najprawdopodobniej ci sami mężczyźni dodatkowo próbowali tego samego dnia w podobny sposób odebrać oszczędności 81-letniej białostoczance. Na szczęście w tym przypadku starsza kobieta została ostrzeżona przez pracownika banku, który zorientował się że wypłacane 40 tys. zł może za chwilę trafić w ręce oszustów.
21- i 33-latek trafili już do policyjnego aresztu. Najprawdopodobniej jeszcze we wtorek (26.05) usłyszą zarzuty, a dalej sprawą zajmie się sąd.
lukasz.w@bialystokonline.pl