Artysta jest w Białymstoku bardzo popularny. To był już jego trzeci występ w naszym mieście. Ostatnio w Białymstoku gościł w grudniu zeszłego roku i już wtedy publiczność nie chciała go wypuścić ze sceny domagając się bisów. Nic dziwnego. Nazywany "syberyjskim bardem" Malinowski dysponuje charakterystycznym, zachrypniętym głosem, a jego interpretacje są bardzo emocjonalne.
Urodził się w rodzinie z muzycznymi tradycjami. Kilkanaście lat temu przyjechał do Polski i został. Jest muzykiem, wokalistą i aktorem - na koncie ma role w ponad dwudziestu serialach i filmach. Z wykształcenia dyrygent orkiestry estradowej.
Występ Malinowskiego składał się z dwóch części. W pierwszej zabrzmiały porywające pieśni Włodzimierza Wysockiego. - Ten koncert jest wyjątkowy, bo dziś jest święto wszystkich pań. Postaram się tak dobierać utwory, by podkreślić dzisiejszy dzień. Wszystkie pieśni dedykuję kobietom - powiedział artysta. Przed każdym utworem recytował krótkie streszczenie utworu. Śpiewał też po polsku. - Dwa lata temu zacząłem tłumaczyć z rosyjskiego - opowiadał. Z wielkimi emocjami wykonał pieśń "Moja cygańska" oraz utwory ze spektaklu "Rajskie jabłka" Krystyny Jandy, w którym gra. Z przejęciem mówił o życiu prywatnym Wysockiego, m.in. burzliwym przebiegu małżeństwa z Mariną Vladi.
Druga część koncertu była poświęcona bardziej lirycznej i sentymentalnej twórczości Bułata Okudżawy i Aleksandra Rozenbauma. W przerwie dla wszystkich pań przygotowano niespodziankę - lampkę szampana.