Kiedy jadąc samochodem napotykamy kontrolę drogową, cały świat zwalnia. Mimo tego, że mamy wszystko w porządku, nagle dokonujemy w myślach przeglądu technicznego oraz zawartości bagażnika. Podczas kontroli jesteśmy mili, współpracujemy z organami ścigania, dmuchamy grzecznie jak Pan Bóg przykazał. Ale potem, już po wszystkim, rodzi się frustracja. Przecież on nie miał prawa!
Mało kto potrafi w twarz powiedzieć policjantowi, że kontrola trzeźwości, taka jak chociażby ostatnio miała miejsce w Białymstoku, jest nielegalna. Nie wolno bez powodu kazać komuś dmuchać – i badać zawartości alkoholu w wydychanym powietrzu. Tak przynajmniej wynika z tysięcy komentarzy w internecie – w tym także licznych prawników. Policja kontrolująca nas, zgodnie z przepisami prawa, musi mieć uzasadnione podejrzenie, że piliśmy.
Uzasadnione podejrzenie raczej wyklucza takie akcje jak wsadzanie każdemu do samochodu tego "badylka" z prośbą o chuch. Nie wydaje się raczej możliwe, żeby – zgodnie z art. 129ja – funkcjonariusz o każdym z setki kierowców mógł powiedzieć, że ma uzasadnione podejrzenie co do jego nietrzeźwości. Poza wszystkim, taka kontrola powinna rozpocząć się od podania podstawy prawnej zatrzymania. Kto z Was usłyszał w piątek w nocy takie przywitanie?
Z drugiej strony:
Piątkowa akcja "Tunel" doprowadziła do zatrzymania ośmiu kierowców jadących "pod wpływem". Jedna z pań kierujących samochodem miała – uwaga – ponad półtora promila! Pewnie, że wszyscy ci państwo mogli się powołać na swoje prawa i odmówić poddania się kontroli. Jasne, że można fikać przy spotkaniu z policją i wymyślać preteksty dla ochrony własnej prywatności. Niektórym brakuje zwyczajnie odwagi, inni po prostu uważają, że takie kontrole mają sens. I mają rację.
Gdyby kobietka mając półtora promila dwie ulice dalej zabiła kogoś na drodze, byłby szał – gdzie była policja, jak trzeba to ich nigdy nie ma, zajęliby się łapaniem bandytów... Gdyby tego barana z Antoniukowskiej zatrzymano wcześniej, nie byłoby tragedii. Gdyby nie tak zwane rutynowe kontrole, setki nieodpowiedzialnych szaleńców jeździłyby dalej po drogach – w pobliżu Twojego domu. Dalej uważasz, że warto opierać się i walczyć o wycofanie takich akcji jak "trzeźwy poranek" czy "akcja tunel"?
Ta, tak zwana nielegalna kontrola trzeźwości, być może uratowała życie wielu ludzi. Nie wydaje się to strasznie kłopotliwe ani niekomfortowe. No, chyba że ktoś faktycznie ma coś na sumieniu. Wydaje się, że dla wspólnego bezpieczeństwa można raz na jakiś czas dmuchnąć. Czyż nie?
24@bialystokonline.pl