Noc Muzeów na dobre zaczęła się rozkręcać już od godz. 18. Przed Ratuszem stał ogonek chętnych do obejrzenia m.in. stałej wystawy malarstwa polskiego. Idąc dalej, białostoczanie zahaczali o salon wystawowy Galerii Sleńdzińskich i dalej kierowali się do Pałacu Branickich. By zwiedzić Muzeum Historii Medycyny i Farmacji, też trzeba było odstać w kolejce. Nie zabrakło chętnych, by zajrzeć do rozstawionego na dziedzińcu szpitala polowego albo odwiedzenia sali balowej Branickich.
Muzeum Wojska do swoich potrzeb zaanektowało cały fragment ulicy Kilińskiego. Stworzono tu granicę, którą przekraczało się z okolicznościowym paszportem, do którego wojskowi wbijali stemple, rozstawiono też sprzęt wojskowy – z karabinami, których każdy mógł dotknąć i przymierzyć – niejako by sprawdzić, czy nadawałby się do roli żołnierza.
– To duża atrakcja dla dzieci – przyznaje pani Monika, której syn Maciek z niecierpliwością oczekiwał na wizytę w Muzeum Wojska. – Noc Muzeów pozwala też nadrobić zaległości, a propozycje wielu placówek sprzyjają wędrówce po mieście – dodaje.
W tegoroczną Noc Muzeów zaangażowały się również m.in. Centrum im. Ludwika Zamenhofa, Galeria Arsenał, Muzeum Historyczne oraz IPN. Wielką atrakcją była możliwość wejścia na dach Opery. Jeszcze przed północą nie brakowało osób, które wspinały się po krętych schodach, by z góry spojrzeć na oświetlony Białystok. Całe rodziny fotografowały się w ogrodzie z głową artysty przypominającą do złudzenia Czesława Niemena.
Noc Muzeów to jedyna okazja, kiedy muzea i galerie udostępniają bezpłatnie swoje wystawy aż do późnych godzin nocnych. Była to 10. edycja akcji.
anna.d@bialystokonline.pl