W piątek (14.01) do poważnego incydentu doszło w fabryce maszyn gastronomicznych Gort mieszczącej się przy ul. Produkcyjnej w Białymstoku. Wszystko wskazuje na to, że silny wiatr poderwał ustawione na dachu przedsiębiorstwa stelaże z zamontowanymi na nich panelami fotowoltaicznymi.
Metalowa konstrukcja oraz panele runęły na zaparkowane nieopodal auta. W sumie zostało uszkodzonych 13 samochodów. Na szczęście, w pobliżu nie znajdował się żaden człowiek, w zdarzeniu nikt nie ucierpiał.
Usuwaniem skutków zdarzenia zajęli się strażacy z jednostek ratowniczo-gaśniczych nr 2 i 3 z Białegostoku oraz z Ochotniczej Straży Pożarnej w Dobrzyniewie Dużym.
W piątkowe popołudnie oświadczenie w sprawie zdarzenia wydał Gort.
Firma nie ma wątpliwości, że za zerwanie paneli odpowiedzialne są "niespotykanie silne podmuchy wiatru", które spowodowały wiele szkód w całym Białymstoku (to prawda, nawet w centrum, np. przy ul. Zamenhofa, wiatr powalił drzewo).
"Jesteśmy w kontakcie z firmami ubezpieczeniowymi i zrobimy wszystko, by pomóc poszkodowanym" - napisała w oświadczeniu przekazanym mediom Joanna Kozłowska, dyrektorka marketingu.
W oficjalnym oświadczeniu firmy zaznaczono, że "W trosce o naszych pracowników, konstruktorzy firmy GORT już projektują zadaszenie parkingowe, które ochroni wszystkie pojazdy parkujące w pobliżu naszej fabryki urządzeń gastronomicznych przed skutkami podobnych ekstremalnych zjawisk pogodowych, jeśli pojawiłyby się w przyszłości."
Tymczasem jeden z byłych pracowników firmy [imię i nazwisko do wiadomości redakcji] twierdzi, że to właśnie fakt, że instalację pod panele zrobiono na miejscu, w Gorcie, mógł przyczynić się do wypadku.
- Instalacja i konstrukcja pod panele została wykonana przez kolegów z produkcji. Wszystko w ramach oszczędności, żeby nie zapłacić innej firmie - mówi nam pracownik.
Gort specjalizuje się w projektowaniu i produkcji urządzeń metalowych. Ale do gastronomii, np. kotłów, stołów, lodówek, barów, różnego rodzaju mebli i sprzętów do restauracji czy hoteli.
Jak twierdzi były pracownik firmy, ma ona "wiele kontroli ze względu na nieprawidłowości, ale żadna z nich do tej pory nie zagrażała zdrowiu i życiu ludzi."
Czekamy na odniesienie się firmy do tej sprawy.
ewelina.s@bialystokonline.pl