"Wschodzący Babilon" to wystawa indywidualna prezentująca wybór prac powstałych od przeprowadzki artysty do Polski w 2007 roku. Wizualne i muzyczne kompozycje zostały rozmieszczone w przemysłowej architekturze budynku starej elektrowni Galerii Arsenał. Nawiązują do zastanych zjawisk kulturowych, sposobów i gatunków wypowiedzi, ale artysta wydobywa z nich nowe, często nieoczywiste wątki.
- Możemy się zastanawiać, czy Daniel Malone jest artystą polskim, czy nie? - pytała Monika Szewczyk, szefowa Arsenału podczas wernisażu wystawy. - Ja twierdzę, że jedną nogą jest z Polski, choć pochodzi z Nowej Zelandii.
Obecna na otwarciu ekspozycji ambasador Nowej Zelandii uznała jednak, że Malone pozostaje twórcą nowozelandzkim. Przyznała także, że po raz pierwszy jest na wystawie artysty pochodzącego z Nowej Zelandii w Polsce.
Czary mary. Disco polo w esperanto
"Wschodzący Babilon" to opowieść o próbie nawiązania komunikacji - wykorzystaniu sprzeczności i rozmaitych języków, z których żaden nie okazuje się bardziej zrozumiały od innych. Babilon to - oprócz biblijnych nawiązań - także historyczna stolica kulturalna całego starożytnego Wschodu, gdzie Wieżę Babel wzniesiono jako największą i najważniejszą świątynię - czytamy we wprowadzeniu do wystawy.
Opowieść o próbie nawiązania porozumienia znajdziemy w pracy "Disco esperanto" przygotowanej specjalnie na białostocką wystawę. Artysta zwrócił się do znanego podlaskiego zespołu disco polo Spike z prośbą o nagranie nowej wersji jednego z największych hitów grupy w tłumaczeniu na język esperanto. "Czary mary" - w języku pochodzącego z Białegostoku Ludwika Zamenhofa - rozbrzmiewają więc w ostatniej sali (pełna zakamarków przestrzeń elektrowni). Pracę uzupełnia cyfrowe wideo nagrane zegarkiem z ukrytą kamerą.
Podłoga elektrowni i łódzkie trzepaki
Daniel Malone to artysta pracujący z lokalnym kontekstem. Dlatego do swojej twórczości wykorzystał nie tylko popularne na Podlasiu disco polo, ale też miejsce, w którym się znalazł. W pracy "Dodatni, ujemny" obejrzeć możemy odbicie fragmentu scyklinowanej podłogi elektrowni.
Wystawa ma nie tylko białostockie i podlaskie akcenty. Kilka prac związanych jest z Łodzią i jej przemysłową historią. Na zdjęciach uwieczniono "wszystkie istniejące trzepaki na Piotrkowskiej", bramy kamienic, podwórka. Dodatkowo Piotrkowska została przedstawiona na długim dywanie.
Nowozelandzki artysta gustuje też w niecodziennych środkach wyrazu. Obraz na podłogowych klepkach ("Tattoo"), opakowania czekolady ("Jedna jedyna") czy rolek po papierze toaletowym ("Muzyka chodnikowa", "Wschodzący Babilon").
Impreza na antresoli
Choć rozbłyska neon "Underground", wchodzimy na górę elektrowni. A tu, na antresoli, wspomnienie imprezy. A dokładnie dokumentacja projektu wykorzystania Sali Neoplastycznej w Muzeum Sztuki w Łodzi jako dyskoteki. Makietę performansu artysta umieścił w... pudełku do butów. Gramofon natomiast odtwarza nagranie na płycie winylowej, w którym powtarzają się słowa "stół z powyłamywanymi nogami". Obejrzeć też możemy fragmenty rzeczonego stołu oraz inne imprezowe przedmioty. To wybrane prace prezentowane na wystawie.
Ekspozycja czynna jest od wtorku do niedzieli w godz. 10-18 (w czwartek wstęp wolny). Można ją oglądać do 29 maja. Oprowadzanie kuratorskie odbędzie się w sobotę, 26 kwietnia o godz. 12 w ramach Dnia Wolnej Sztuki.
Portal BiałystokOnline.pl patronuje wystawie.
anna.d@bialystokonline.pl