Zdaniem zastępcy prezydenta miasta, Adama Polińskiego, uchylenie wydanej we wrześniu decyzji jedynie nieco wydłuży procedurę budowy spalarni przy ul. Andersa. Samorządowo Kolegium Odwoławcze miało bowiem uwagi czysto formalne.
- Zarzuty o charakterze merytorycznym nie znalazły się w decyzji - podkreślał Poliński.
Wśród przesłanek do uchylenia SKO wymieniła zaś m.in. zbyt ogólnie sformułowane wnioski, nieodpowiednie przełożenie inwestycji na jej oddziaływanie transgraniczne czy lakoniczne uzasadnienie odłożenia wniosku o uchylenia obowiązku ponownej oceny oddziaływania na środowisko. Treść decyzji powinna też w większym stopniu odnosić się do zawartości specjalnie opracowanego raportu środowiskowego.
Merytoryczne uwagi wnoszone przez białostockie organizacje ekologiczne, które stały się powodem trafienia decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego nie zostały uwzględnione. SKO uznało, że miasto prawidłowo zapewniło udział społeczeństwa w pracach nad decyzją, sama decyzja nie jest sprzeczna ze studium zagospodarowania przestrzennego oraz nie znaleziono prawnego uzasadnienia dla wyłączenia urzędników magistratu z prac nad decyzją. Miasto będzie musiało doprecyzować jedynie zapisy nt. norm hałasu i miejsca, z którego będą pobierane próbki do badań.
Teraz magistrat ma czas na zmiany w treści decyzji. Po uzgodnieniu z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska i przeprowadzeniu potrzebnych procedur administracyjnych, poprawiona, ma być gotowa w pierwszej połowie lutego. Wiadomo jednak, że ani lokalizacja, ani koncepcja spalarni nie ulegnie zmianie, a wydłużą się jedynie terminy.
- Każdy miesiąc jest istotny, ale jeśli chodzi o skalę całego kraju to na razie tylko Bydgoszcz jest bardziej zaawansowana - mówi zastępca prezydenta Białegostoku, Adam Poliński. - Terminy nie są zagrożone, koniec realizacji obiektu to 2015 r. - zapewnia.
