Wiosną 2015 roku Narodowy Program Profilaktyki Rozwiązywania Problemów Alkoholowych zaproponował, by podnieść ceny alkoholu. Domagał się, by piwo kosztowało minimum 4 zł, a 0,5 l wódki – 32 zł. Podwyżki byłyby więc znaczące. Chce także, by ograniczono reklamę alkoholi w mediach. Ma również zamiar przyjrzeć się bliżej punktom, które sprzedają wysokoprocentowe trunki. Satysfakcję przyniosłaby mu redukcja takich miejsc (obecnie na jeden lokal z alkoholem przypada około 300 osób).
NPPPRPA domagał się wprowadzenia zmian w 2016 roku. Pomysł został poparty przez poprzedni rząd, czy obecny także będzie chciał je wprowadzić?
Specjaliści są zgodni co do tego, że nie z takimi problemami radzili sobie Polacy. Gdy podniesiono ceny papierosów, pojawiło się coraz więcej miejsc, gdzie można nabyć tytoń sprowadzony nielegalnie od naszych wschodnich sąsiadów. Nawet na białostockich ulicach przechodnie są wielokrotnie zaczepiani przez takich "sprzedawców".
Z alkoholem może być podobnie. Droższe ceny sprawią, że przemyt trunków stanie się znacznie silniejszy i popularniejszy. Możliwe, że do łask wrócą też tzw. bimbrownie i coraz więcej osób będzie prowadziło własną, nielegalną "produkcję". Gdyby tak się stało – straci na tym polska gospodarka. Czy możliwe więc, by działania, jakie chce podjąć Narodowy Program Profilaktyki Problemów Alkoholowych, rzeczywiście zwalczyło problem alkoholizmu w naszym kraju?
Aby propozycja podwyżek alkoholi mogła wejść w życie, konieczne będzie wprowadzenie zmian w prawie. Zgodnie z zeszłorocznymi rozmowami i naradami - miałyby być wprowadzone już w tym roku.
justyna.f@bialystokonline.pl