"Rada Miasta Białystok stanowczo sprzeciwia się planowanym przez rząd Prawa i Sprawiedliwości zmianom w systemie oświaty ograniczającym autonomię dyrektorów, nauczycieli, rad rodziców, uczniów oraz wspólnot lokalnych w działalności edukacyjnej i wychowawczej placówek oświatowych" - nad stanowiskiem ws. planowanej reformy debatowali na nadzwyczajnej sesji białostoccy radni, zwołanej na wniosek prezydenta miasta.
- To, co planuje się zrobić, to jest zamach na polską oświatę. To jest powrót do głębokiej, najgłębszej komuny. To jest upartyjnienie szkoły jakiej chyba jeszcze u nas nie było, a na pewno ne doświadczyliśmy przez ostatnie 30 lat. To jest kanibalizacja polskiej oświaty grzmiał prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski wieszcząc, że proponowane obecnie zmiany w oświacie następne pokolenia będą nazywały "Czarnkobylem polskiej oświaty".
- Jeśli chcemy, by nasze dzieci nadal uczyły się w szkole tolerancyjnej, w szkole otwartej, w której głos mają zarówno kuratorzy, organ prowadzący, ale przede wszystkim rodzice dzieci i rady pedagogiczne, to musimy stanowczo temu zaprotestować - zwracał się do radnych Truskolaski.
Prezydent dodał też, że "minister Czarnek opowiada niestworzone historie, że w szkołach teraz następuje indoktrynacja", a jego zdaniem ona na dopiero nastąpi, jak ustawa wejdzie w życie.
- Rady pedagogiczne, rodzice nie będą mieli najmniejszego wpływu na wybór dyrektora. Dzisiaj dyrektorami zostają różne osoby i ci, którzy należą do związków zawodowych i ci którzy należą do partii jednej czy drugiej, są konkursy Żeby wystartować w konkursie trzeba będzie mieć pozytywną opinię kuratora oświaty. Kto otrzyma taką opinię? Swój - twierdzi Tadeusz Truskolaski podkreślając, że decydujący głos przy wyborze dyrektora będzie miał i tak kurator oświaty. - Rodzice nie będą mieli nic do powiedzenia. Dzieci będą indoktrynowane przez organizacje które wpuści kurator oświaty, a rodzice nie będą mieli nic do powiedzenia - mówił.
Zmian w systemie oświaty zaciekle broniła radna Agnieszka Rzeszewska, pracująca w oświacie, należąca do związku NSZZ "Solidarność", a prywatnie żona Dariusza Piontkowskiego, byłego ministra edukacji, dziś wiceministra.
Zapewniała, że kwestie odpowiedzialności karnej dyrektorów miałyby zastosowanie w wyjątkowych sytuacjach, a w zmianach chodzi o uporządkowanie pewnych spraw, np. dotyczące tego, kto może przyjść do szkoły, by prowadzić zajęcia.
- Chodzi o to, by organizacje miały obowiązek przedstawienia swoich programów i narzędzi jakie będą wykorzystane do prowadzenia tych zajęć. Będzie potrzebna opinia rady rodziców, rady pedagogicznej, ale też kuratorium, by miały odpór, jeśli wprowadzają treści, na które rodzice nie wyrażają zgody - mówiła Małgorzata Rzeszewska.
Przypomniała, że podczas miejskiego roku szkolnego sam prezydent wypowiadał się w sposób polityczny, a także krytykowała plakaty wieszane przy szkołach.
- Dochodzę do wniosku, że według działaczy PiS-u porządek w szkołach jest wtedy, gdy dyrektorami są działacze tej organizacji - odpowiadał radny Maciej Biernacki (Polska 2050).
- Nikt nigdy nie wprowadzał do polskiej szkoły takiego zamieszania jak minister Czarnek. Próba obrony tego człowieka przez panią Rzeszewską rozumiem, że wynika z partyjnej lojalności i pewnie potem to pani Agnieszka będzie mogła decydować, kto gdzie będzie i na jakiej funkcji pracować - nie krygował się Bierncki.
Do dyskusji włączył się też m.in. Marek Tyszkiewicz (KO):
- Szkoła będzie dobrze funkcjonować, jeśli to rodzice będą mieli więcej do powiedzenia niż kuratorzy. Bo to my wiemy, czego chcemy ich uczyć, na jakie przedmioty chcemy kłaść nacisk. To nie jest tak, że pani kurator musi wiedzieć o wszystkim, bo inaczej bezrozumni rodzice nie wiedzą, co się dzieje z ich dziećmi - podkreślał.
- Czemu szkoła fińska jest taka dobra? Dlatego, bo ma ogromną autonomię. Kiedy ma autonomię, szkoła się rozwija - komentowała radna Katarzyna Kisielewska-Martynkiuk, pracująca w zawodzie nauczyciela.
Jednocześnie odniosła się do pomocy, jakiej miałoby nieść kuratorium po wprowadzonych zmianach:
- Gdy w okresie pandemii musieliśmy przeorganizować całą swoją pracę, życie szkolne, prywatne, wszystkiego się nauczyć, to wtedy żadnego wsparcia ze strony kuratorium nie było.
W sesji uczestniczył też m.in. Piotr Gołaszewski wiceprezes zarządu Związku Nauczycielstwa Polskiego w Białymstoku. Jego zdaniem, największym problemem polskiej szkoły jest jej permanentna reforma. Nie udoskonala tego co jest tylko wprowadza swoje reformy.
Trwającą półtorej godziny dyskusję nad stanowiskiem skwitował radny Piotr Jankowski (w podobnym tonie wypowiadał się też Jakub Putra), zaznaczając, że przyjmuje się stanowiska, a tak naprawdę w białostockich szkołach nie jest tak różowo.
- Te stanowiska są tyle warte, co lepszej jakości papier toaletowy.
Na nadzwyczajnej sesji radni przyjęli też stanowisko zgłoszone przez przedstawicieli Polska 2050 ws. ratowników medycznych. "Rada Miasta Białystok wzywa Marszałka Województwa Podlaskiego Artura Kosickiego i Wojewodę Podlaskiego Bohdana Paszkowskiego do rozpoczęcia natychmiastowych działań zmierzających do stabilizacji zabezpieczenia ratowniczego mieszkańców Białegostoku. Oczekujemy podjęcia dialogu z ratownikami medycznymi" - rozpoczyna się dokument.
- W Białymstoku wszystkie zespoły jeżdżą w pełnej obsadzie zgodnie z przepisami i umowami z NFZ. W Białymstoku takich problemów nie ma - mówił radny Henryk Dębowski sugerując, że stanowisko jest bezprzedmiotowe.
Ostatecznie głosowanie za jego przyjęciem odbyło się. "Za" zagłosowało 15 radnych (KO), 6 radnych wstrzymało się od głosu (PiS i Marcin Moskwa z KO), 7 (PiS) w ogóle głosu nie oddało.
ewelina.s@bialystokonline.pl