- Wszystkie utwory są oparte o twórczość Chopina, choć niektóre trudno rozpoznać - mówił Nahorny podczas koncertu. - Pochodzą z płyty nagranej w 2000 roku. Gramy je nie tylko z okazji obchodzonego właśnie Roku Chopinowskiego. Od kilku lat z tym programem jeździmy po kraju i świecie.
Ale nie tylko Chopina można było usłyszeć podczas tego wieczoru. - Nasza nowa płyta ma się ukazać na wiosnę. Roboczo nazywa się "Mazurki". Oprócz Chopina znajdą się na niej utwory też dwóch innych kompozytorów - Karola Szymanowskiego i Romana Maciejewskiego. Maciejewski napisał może tyle samo mazurków co Chopin, ale nie są tak znane. Myślę jednak, że są warte pokazania - opowiadał Nahorny.
Zapowiedział pierwsze publiczne wykonanie doskonale znanego "Mazurka a-moll" Chopina. Po skocznym utworze zabrzmiało "Preludium e-moll" oczywiście również w odmienionej, ujazzowionej wersji.
Podczas całego koncertu pobrzmiewała romantyczna nuta, tęskne frazy, melancholia. Chopin, któremu przydano jazzową improwizacyjną fantazję. Dzięki takim eksperymentom można odkryć go na nowo.
Nahornemu - pianiście towarzyszyło grono doskonałych muzyków: Henryk Gembalski (skrzypce), Wojciech Staroniewicz (saksofon), Mariusz Bogdanowicz (kontrabas) i Piotr Biskupski (perkusja). Partie wokalne mistrzowsko wykonywała Dorota Miśkiewicz (czasem sięgała też po skrzypce). Zachęcała publiczność do wspólnego śpiewania. - Chodzi o wspólne zaśpiewanie "Życzenia", najbardziej znanej pieśni Chopina. Ja będę dyrygentem chóru - zapowiedziała. Publika od razu podchwyciła i zaczęła śpiewać. Dorota oczywiście oprócz tradycyjnych wersów pozwoliła sobie na jazzową interpretację wplatając w nią również wersy po angielsku.
Po tym brawurowym wykonaniu Nahorny zapowiedział kolejną premierę. - To utwór złożony z trzech utworów. Roboczo nazywamy go "Potrójniak". Składa się z trzech mazurków Chopina, Maciejewskiego i Szymanowskiego. To dla nas wyzwanie.
Na koniec zabrzmiały chopinowskie "Preludia": A-dur i c-moll. Niekończące oklaski wywołały zespół na bis. Nahorny przyznał, że zagrają z przyjemnością. Zaproponowali jeden z utworów: albo mazurek Maciejewskiego, albo pieśń Karłowicza. Z widowni dobiegł okrzyk: - Oba! Muzycy zdecydowali się jednak na mazurek. Dorota musiała jeszcze pobiec do garderoby po nuty i mogliśmy rozkoszować się znakomitymi dźwiękami. Słuchacze nie chcieli słyszeć o zakończeniu koncertu. Wywołani po raz kolejny na scenę muzycy wykonali pieśń Karłowicza "Na spokojnem, ciemnem morzu".
Koncert zorganizował Białostocki Ośrodek Kultury.