Tłum ludzi, każdy idący w kierunku grobów bliskich, często w dużym pośpiechu. Nietrudno w takich warunkach stracić z oczu osoby, z którymi przyszliśmy na cmentarz. W takiej sytuacji znalazła się jedna z kobiet w Grajewie, która w środę (1.11), podczas pobytu na miejskiej nekropolii, zgubiła swojego dwuletniego synka.
Zachowała jednak na tyle przytomności umysłu, że o pomoc zgłosiła się do policjantów patrolujących pobliski teren. Ci rozpoczęli poszukiwania chłopca, a jako znak rozpoznawczy przyjęli czapkę z niebieskim pomponem. Do akcji włączyły się inne patrole, ale także młodzież ze związku strzeleckiego "Strzelec", która kwestowała akurat na cmentarzu.
Dzięki tak dużej liczbie osób, poszukiwania nie zajęły wiele czasu i po 10 minutach dziecko zostało odnalezione całe i zdrowe. Już po chwili przekazano chłopca rodzicom i, żeby był bardziej widoczny, dostał od policjantów także dodatkowe odblaski. Sytuacja okazała się niegroźna, ale powinna być przestrogą dla ludzi, którzy z dziećmi i nie tylko wybierają się w miejsca, gdzie może być mnóstwo osób. Trzeba wówczas pamiętać o tym, żeby nieustanie pilnować pociech, aby nie doszło do tragedii.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl