To był proces apelacyjny Dariusza B. Mężczyzna odwoływał się od wyroku dwóch lat więzienia i zwrotu 11 tys. zł. Zdaniem obrony, oskarżony nie jest osobą zdemoralizowaną, a oskarżenie prostytutki to zwykłe pomówienie. Od wyroku apelowała także prokuratura, która chciała wyższego zwrotu korzyści majątkowej i tym samym uznania 14-, a nie 9-miesięcznego trwania całego procederu.
Sprawa dotyczy wydarzeń z 2009 roku. Wtedy właśnie Dariusz B. pracował w agencjach towarzyskich przy ul. Zwierzynieckiej i Włościańskiej. Mężczyzna był swego rodzaju ochroniarzem. Za jedną przepracowaną noc otrzymywał 90 zł. Mężczyzna jednak chciał wyłudzić pieniądze od jednej z kobiet, która świadczyła usługi seksualne w wynajętym mieszkaniu przy ul. Mieszka I. Chodziło o 1000 zł. W trakcie rozmowy z ust mężczyzny padły groźby pozbawienia życia. Kobieta, bojąc się agresywnego Dariusza B., dała mu 800 zł.
Oba odwołania zostały jednak odrzucone. Mężczyzna został skazany na dwa lata więzienia. Dariusz B. ma też zwrócić wszystkie korzyści, jakie uzyskał. Sąd pierwszej instancji wyliczył, że jest to 11 tys. zł, ale białostocki sąd okręgowy zwiększył tę kwotę do 18 tys. zł. Wyrok jest już prawomocny.
lukasz.w@bialystokonline.pl