Klub z Podlasia cały czas gra w kratkę
Jagiellonia nie potrafi w tym sezonie wygrać dwóch ligowych spotkań z rzędu. Potwierdziło się to także w sobotę (24.10). Żółto-Czerwoni po ograniu w świetnym stylu Lecha polegli we Wrocławiu ze Śląskiem. Co gorsza, trudno powiedzieć, by rywale zagrali przeciwko białostoczanom wyjątkowo dobrze. Podopieczni Lavicki zaprezentowali się poprawnie, ale to na zespół ze stolicy Podlasia tego dnia wystarczyło. Zwłaszcza, że Jagiellończycy sami podarowali gospodarzom gola.
- Jesteśmy bardzo rozczarowani wynikiem końcowym tego spotkania. Takich meczów nie można przegrywać. Bartek popełnił techniczny błąd, tak jest w piłce. Przed nami dużo pracy, żeby więcej takich pomyłek nie popełniać. Był to błąd, w konsekwencji którego przegrywamy mecz, ale to się zdarza. Po takiej sytuacji trzeba zacisnąć zęby i wyjść na dalszą część meczu ze sportową złością, czego mi troszeczkę po bramce zabrakło. Ten błąd na pewno ustawił mecz i od tego momentu bardzo dobrze zorganizowana drużyna Śląska starała się kontrolować przebieg boiskowych wydarzeń. Szukaliśmy szans, szukaliśmy akcji, która mogłaby doprowadzić do wyrównania. Mieliśmy takie okazje, może nie były one stuprocentowe, ale próbowaliśmy - powiedział po starciu ze Śląskiem Bogdan Zając, trener Jagiellonii.
Choć białostoczanie we Wrocławiu polegli, to jednak kilka małych plusów da się po sobotnim meczu znaleźć. Dobrze wypadł zastępujący w bramce kontuzjowanego Pavelsa Steinborsa Damian Węglarz, a i pozyskany niedawno Kris Twardek wszedł w pojedynek z ogromną chęcią do gry. Niestety z czasem jego przydatność na boisku malała.
- Kanadyjczyk miał dobre momenty, dobre wejście w mecz, ale później brakowało zagrania w pierwsze tempo. Niekiedy akcje, przy których wychodziliśmy płynnie, zatrzymywały się po jego stronie. Brakowało w fazie finalizacji ostatniego dogrania, dokładnego dośrodkowania. Widzimy, że jeszcze dużo pracy przed nami - dodał Bogdan Zając.
Gospodarze dali z siebie wszystko
Na pomeczowej konferencji prasowej głos zabrał również opiekun gospodarzy. Szkoleniowiec Śląska także potwierdził, że stojący między słupkami Damian Węglarz był mocnym ogniwem białostockiego zespołu.
- Mieliśmy szacunek do Jagiellonii, która w bieżącym sezonie notuje dobre rezultaty, szczególnie na wyjazdach. Przede wszystkim jednak duże brawa dla mojego zespołu, który stanął na wysokości zadania, choć mecz był wyrównany. W starciu z Jagiellonią cała drużyna solidnie pracowała na sukces, każdy zawodnik dał z siebie maksimum. Byliśmy dobrze zorganizowani i zaangażowani. Wykorzystaliśmy swoją szansę i dzięki temu sięgnęliśmy po ważne trzy punkty. Trzeba też Jagiellonii oddać to, że była dobrze zorganizowanym zespołem i wygrana nie przyszła nam łatwo. Bardzo dobry mecz rozegrał bramkarz rywali Damian Węglarz - oznajmił Vitezslav Lavicka, czeski trener przeciwników.
W następnej serii zmagań Jagiellonię czeka kolejny trudny pojedynek na wyjdździe, bo Żółto-Czerwoni zagrają przy ul. Kałuży z Cracovią, natomiast Śląsk uda się do Gdańska na potyczkę z Lechią.
rafal.zuk@bialystokonline.pl