Imaz zabawił się w Messiego
M.in. bez Tarasa Romanczuka, Tomasa Prikryla, Pavelsa Steinbrosa czy Andreja Kadleca musiała sobie radzić Jagiellonia w Krakowie podczas rywalizacji z miejscowymi Pasami. Czy podopieczni Michała Probierza skorzystali z tego, że Duma Podlasia nie mogła w sobotni (7.11) wieczór wystąpić w najmocniejszym zestawieniu? Tak, choć nie od razu.
Pierwsze minuty starcia, które toczyło się na stadionie przy ul. Kałuży, nie zachwyciły. Obie drużyny grały futbol rwany, pełen niedokładnych zagrań, dlatego nie ma się czemu dziwić, że na pierwszą groźniejszą sytuację należało nieco poczekać. Nieco, tzn. do minuty numer 16. Właśnie wtedy jeden z zawodników gospodarzy oddał bowiem strzał zza pola karnego, po którym Damian Węglarz zaliczył interwencję skuteczną, choć bardzo niepewną. Bramkarz Jagi odbił futbolówkę przed siebie, ale nikt z rywali z tego nie skorzystał i po chwili golkiper Dumy Podlasia dobiegł do "wyplutej" futbolówki, dzięki czemu niebezpieczeństwo już ostatecznie zostało zażegnane. Kilkadziesiąt sekund później ciekawie było po drugiej stronie boiska, gdyż po mocnym dośrodkowaniu Makuszewskiego bliski przecięcia lotu piłki - i tym samym prawdopodobnie skierowania futbolówki do siatki - był Mystkowski.
Następnie coraz większą przewagę zaczęli osiągać gospodarze, co szybko przyniosło korzyść w postaci gola. Na listę strzelców wpisał się Vestelnicky. Arbiter, czyli Paweł Gil, sprawdzał jeszcze czy w tej sytuacji nie było ofsajdu, ale nic takiego nie miało miejsca, bo linię spalonego złamał Ivan Runje.
W 32. minucie mogło być nawet 2:0 dla Pasów, lecz na szczęście Patryk Zaucha - mimo dwóch prób - nie zdołał pokonać Węglarza, choć ten ponownie interweniował bez większej pewności.
Wydawało się zatem, że nie mająca argumentów w ofensywie Jagiellonia zejdzie na przerwę przy wyniku 1:0 dla gospodarzy, ale tak się nie stało, bo w 39. minucie piłkarski przebłysk miał Jesus Imaz, który zabawił się - a co tam - w Leo Messiego. Hiszpan kapitalnie przyjął zagraną od kolegi futbolówkę, następnie w niekonwencjonalny sposób przerzucił ją nad Szymonowiczem i strzałem z pierwszej piłki po długim słupku dał białostoczanom remis. Bramka palce lizać, która z pewnością będzie kandydować do miana trafienia sezonu.
Wejście smoka w wykonaniu Loshaja
Niestety kapitalny wyczyn Imaza nie sprawił, że po przerwie Jagiellonia wyglądała lepiej. W początkowej fazie drugiej połowy znów inicjatywa leżała po stronie Cracovii i to właśnie podopieczni Michała Probierza byli bliżej zdobycia kolejnego gola. Mowa tu m.in. o sytuacji napastnika Pasów. Vestelnicky w 59. minucie trafił bowiem w słupek.
Co działo się później? Gra ponownie się wyrównała, przeniosła się do środkowej strefy i stała się trudna do oglądania. Pojawiły się liczne przewinienia, dlatego sędzia Gil raz za razem musiał sięgać do kieszeni po kartonik koloru żółtego.
Szybciej z marazmu wyszli Jagiellończycy, którzy zdołali w końcu przeprowadzić kilka akcji na nieco wyższym poziomie, ale niestety na niewiele się to zdało, gdyż to gospodarze zadali decydujący cios. W 86. minucie świetny strzał głową oddał bowiem wprowadzony chwilę wcześniej Loshaj i to Cracovia zgarnęła w tym spotkaniu wszystkie możliwe punkty.
Ale zaraz, zaraz. Gracze Probierza nie wygrali 2:1, a aż 3:1, bo w doliczonym czasie Węglarza płaskim strzałem z kilkunastu metrów pokonał jeszcze Thiago.
Cracovia - Jagiellonia Białystok 3:1 (1:1)
Bramki: Tomas Vestenicky 25, Florian Loshaj 87, Thiago 90+1 - Jesus Imaz 39
Cracovia: Karol Niemczycki - Cornel Rapa, Dawid Szymonowicz, Matej Rodin, Michael Gardawski - Ivan Fiolić (46' Thiago), Damir Sadiković, Milan Dimun (86' Florian Loshaj), Pelle van Amersfoort, Patryk Zaucha (67' Michal Siplak) - Tomas Vestenicky (67' Filip Piszczek)
Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz - Paweł Olszewski, Ivan Runje, Bogdan Tiru, Bodvar Bodvarsson - Maciej Makuszewski, Martin Pospisil, Ariel Borysiuk (90' Błażej Augustyn), Jesus Imaz, Przemysław Mystkowski (81' Kris Twardek) - Jakov Puljić
rafal.zuk@bialystokonline.pl