Plan Zająca nie wypalił
Na zaległe spotkanie 6. kolejki PKO Ekstraklasy przeciwko Pogoni trener Dumy Podlasia - Bogdan Zając - wybrał bardzo nietypową taktykę, która opierała się na grze z trzema środkowymi obrońcami. Trochę z potrzeby, bo problemy zdrowotne mają Cernych, Makuszewski oraz Prikryl, w przedniej formacji, tuż za plecami wysuniętego Jesusa Imaza, pojawili się też dwaj zawodnicy ściągnięci kilka tygodni temu, czyli Kris Twardek i Fernan Lopez.
Jaga nigdy wcześniej w takim lub nawet podobnym zestawieniu nie grała i w Szczecinie niestety było to widać. Już w 1. minucie rywalizacji groźne uderzenie zza szesnastki, tuż obok słupka, oddał Kacper Kozłowski, a następnie - kilkanaście sekund później - kapitalnej okazji, będąc sam na sam z Węglarzem, nie wykorzystał Zahović.
Po świetnym początku Pogoń nieco przystopowała. Wprawdzie w 12. minucie - po płaskim dośrodkowaniu Matyni - znów było niebezpiecznie pod bramką białostoczan, lecz z czasem, choć tylko na moment, mecz się wyrównał i defensorzy Jagiellonii mogli złapać nieco więcej oddechu. Cóż jednak z tego, że podopieczni Bogdana Zająca zdołali uspokoić grę, skoro tuż przed upłynięciem dwóch kwadransów zmagań piłkę do własnej siatki skierował Bodvarsson. Islandczyk zaliczył niefortunną interwencję po tym, jak futbolówkę z rzutu wolnego zacentrował Matynia.
Czy Duma Podlasia po stracie gola wykazała się sportową złością? Jagiellończycy owszem, walczyli, ale tego dnia Pogoń zwyczajnie w świecie była lepiej dysponowana piłkarsko. Skutkowało to następnymi atakami gospodarzy i dalszym ostrzeliwaniem bramki strzeżonej przez Węglarza. Duże problemy sprawiał przyjezdnym Kucharczyk, który uderzył minimalnie obok słupka, ale swoje szanse na gola mieli też Triantafyllopoulos czy Zahović. Strzał tego drugiego pod koniec pierwszej połowy dobrze wybronił jednak zastępujący kontuzjowanego Pavelsa Steinborsa Węglarz.
Bezradności ciąg dalszy
Po zmianie stron lepiej niestety nie było, gdyż już chwilę po wznowieniu gry piłkę ręką we własnym polu karnym odbił Bogdan Tiru, za co sędzia Damian Sylwestrzak podyktował jedenastkę. Z "wapna" nie pomylił się Sebastian Kowalczyk, w efekcie czego wynik starcia zmienił się na 2:0. Mało tego, w 52. minucie powinno być 3:0, a zaraz później nawet 4:0, ale w znakomitej sytuacji po raz kolejny skutecznością nie popisał się snajper Portowców - Zahović - a Kucharczykowi zabrakło szczęścia, gdyż futbolówka po jego strzale musnęła słupek.
Następny gol był jednak tylko kwestią czasu, bo napór drużyny ze Szczecina nie słabł. Kiedy zatem padła trzecia bramka? Otóż w minucie numer 69. Wtedy to gospodarze sprytnie rozegrali stały fragment, a płaskim uderzeniem przy słupku Węglarza pokonał Alexander Gorgon.
Zawodnicy trenowani przez Runjaicia byli stroną przeważającą aż do samego końca, lecz na szczęście w ostatnim fragmencie meczu do jeszcze większej tragedii nie doszło i gospodarze po raz czwarty nie zdołali zmieścić piłki w siatce, choć trzeba sobie jasno powiedzieć, że triumf Pogoni nawet 6:0 lub 7:0 nikogo jakoś szczególnie by nie zdziwił.
Pogoń Szczecin - Jagiellonia Białystok 3:0 (1:0)
Bramki: Bodvar Bodvarsson 29 sam., Sebastian Kowalczyk 49k, Alexander Gorgon 69
Pogoń Szczecin: Dante Stipica - David Stec, Kostas Triantafyllopoulos, Benedikt Zech, Hubert Matynia - Michał Kucharczyk (79' Kacper Smoliński), Kacper Kozłowski (67' Maciej Żurawski), Damian Dąbrowski (80' Tomas Podstawski), Alexander Gorgon (73' Kamil Drygas), Sebastian Kowalczyk - Luka Zahović (73' Adrian Benedyczak)
Jagiellonia Białystok: Damian Węglarz - Paweł Olszewski, Bogdan Tiru (64' Przemysław Mystkowski), Ivan Runje, Błażej Augustyn, Bodvar Bodvarsson - Fernan Ferreiroa (46' Jakov Puljić), Martin Pospisil, Taras Romanczuk, Kris Twardek (64' Mateusz Wyjadłowski) - Jesus Imaz (87' Krzysztof Toporkiewicz)
rafal.zuk@bialystokonline.pl