Przed sądem zeznawali biegli, którzy badali Izabelę M. Lekarze wykluczyli wersję oskarżonej, jakoby noworodek urodził się z pępowiną owiniętą wokół szyi. Z sekcji zwłok wynikało, że chłopczyk urodził się żywy i po porodzie normalnie oddychał. Według biegłych dziecko żyło kilka minut, po czym zostało uduszone gumką do włosów. Oskarżona nie umiała wytłumaczyć skąd gumka wzięła się przy dziecku. Psychiatrzy oceniali także 19-latkę pod kątem działania w szoku poporodowym. Kobieta działała świadomie sprzątając łazienkę po porodzie oraz ukrywając to co się stało przed rodzicami. Lekarze podkreślili, że Izabela M. podczas badań była arogancka, nie chciała odpowiadać na pytania i unikała tematu porodu.
Przypomnijmy, że sprawa sięga jesieni zeszłego roku. Wtedy to przypadkowy przechodzień odnalazł w zaroślach przy ul. Buskiej w Białymstoku ciało dziecka. Przy chłopczyku leżały zakrwawione ręczniki. Policja przez kilka dni szukała jego rodziców. W końcu 18-letnia Izabela M. i jej partner sami zgłosili się na komendę.
Z ustaleń prokuratury wynika, że chłopiec urodził się w domu i był zdrowy. Dziecko przyszło na świat w lipcu 2013 r. Matka zaraz po porodzie udusiła noworodka gumką do włosów, po czym dokładnie posprzątała piwnicę i zatarła ślady.
Sąd zdecydował, że należy powołać nowych biegłych, którzy jeszcze raz zbadają Izabelę M. Kobieta jest oskarżona o zabójstwo z zamiarem bezpośrednim. Grozi jej za to 25 lat więzienia. Izabela M. nie przyznaje się do zarzucanych jej czynów.
lukasz.w@bialystokonline.pl