Najpierw, na samym początku, wypadałoby chyba, abym pogratulował tobie ostatniego sukcesu. Kilkanaście tygodni temu zostałeś, wraz z pilotem Adamem Kędzierskim, mistrzem Polski w rajdach samochodowych w klasie 4R2. I to w swoim pierwszym sezonie w RSMP, na dodatek w zasadzie chyba podczas swojej pierwszej styczności z autem Peugeot 208 R2?
Krzysztof Nazaruk: Tak, dziękuję, zgadza się, wszystko było po raz pierwszy, wszystko było dla mnie nowe. I sam start w mistrzostwach Polski, i samochód, którym jechałem także.
To był wynik zdecydowanie powyżej oczekiwań, czy wiedziałeś, że możesz osiągnąć naprawdę dużo?
Nie oczekiwałem takiego wyniku. Jak już było bliżej sezonu, to dotarło do mnie, co ja takiego zrobiłem. Chciałem utrzymać się chociaż w połowie stawki, bo nawet nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. Ten wynik naprawdę mnie zaskoczył, wciąż jest to dla mnie szok i niedowierzanie, że coś takiego udało się osiągnąć.
W ciągu siedmiu rund trzykrotnie stawałeś na podium. Raz też nie ukończyłeś zawodów i było to na swoim terenie podczas Rajdu Podlaskiego. Bardzo bolało, że akurat domowy występ okazał się pechowy? Tzn. pechowy to może jednak złe słowo, bo to nie było tak, że sprzęt odmówił posłuszeństwa, tylko po prostu popełniłeś błąd.
Popełniłem błąd, ale nie bolał mnie ten występ jakoś wyjątkowo. Bolał tak, jakby to się wydarzyło na każdej innej rundzie. Wprawdzie był to rajd domowy, więc kibice, zwłaszcza ci z najbliższego otoczenia, na pewno oczekiwali jakiegoś ekstra wyniku, ale błędy zdarzają się wszędzie, można je popełnić nawet u siebie na znanych trasach.
Zdaje się, że zaliczyliście wtedy wywrotkę na bok?
Tak, zaliczyliśmy lekkie dachowanie.
Ile kosztowało doprowadzenie auta do porządku po takim incydencie?
Odbudowanie auta, przywrócenie go do stanu pierwotnego, pochłonęło kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nie było to 5 tysięcy, a bardziej 25 czy nawet niemal 30 tys. zł.
A jak wyglądały przygotowania do sezonu w Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski?
Uczyliśmy się wszyscy całym zespołem, bo nikt z nas nigdy wcześniej nie uczestniczył w tak dużym wydarzeniu. Raz, że mieliśmy nowe auto, więc musieliśmy się też nauczyć jego serwisowania, a dwa to fakt, że trasy na RSMP nie były mi znane, nigdy nie byłem np. w Rzeszowie czy Świdnicy, a więc to wszystko było dla mnie nowe. Musiałem nastawić się na to wszystko mentalnie, lecz musiałem przygotować się też fizycznie, gdyż trasy na mistrzostwach Polski mają po kilkanaście, nawet kilkadziesiąt kilometrów, mowa tu o jednym oesie, co jest bardzo wyczerpujące dla organizmu i bardzo meczące fizycznie, ale też psychicznie, bo jedzie się kilkanaście minut na pełnym skupieniu, nie ma miejsca na popełnienie błędu, trzeba zachować pełną koncentrację. Na przykład Rajd Rzeszowski czy Rajd Małopolski to były rajdy, które odbywały się przy temperaturze ponad 30°C, a w aucie ta temperatura wynosiła pewnie 50°C lub więcej. Nie było więc lekko.
Jakie to są w ogóle koszty? Mam na myśli start całosezonowy w tak dużej imprezie, jaką są Rajdowe Samochodowe Mistrzostwa Polski?
Mowa tu o bardzo dużych pieniądzach, bo to idzie w setkach tysięcy złotych.
Bliżej 100 tys. zł czy 300 tys. zł?
Bardziej między 300 tys. zł a 400 tys. zł.
Skąd pozyskujecie takie ogromne fundusze?
W naszym przypadku część pieniędzy była nasza, ale większość stanowił fundusz sponsorski.
Rozumiem, że dobre chęci, pieniądze i samochód - to wszystko nie wystarczy, by uczestniczyć w cyklu RSMP. Potrzebna jest też pewnie odpowiednia licencja. Trudno ją zdobyć?
Etap licencji zaczyna się od rajdów amatorskich typu KJS, które są rozgrywane nawet u nas w Białymstoku. Jest wymagana odpowiednia liczba przejechanych rajdów, a później można przystępować do egzaminu na licencję, zdobyć licencję niższego stopnia, przesiąść się na rajdy okręgowe, które są niższym szczeblem niż mistrzostwa Polski, i dopiero po ukończeniu wymaganej przez PZMot liczby rajdów można starać się o wyższy stopień licencji, która pozwala już na występy w RSMP.
Ile osób pracowało na wasz sukces, czyli mistrzowski tytuł?
Naprawdę wiele. Nasz zespół, czyli Energy Solution, to jesteśmy my, a więc ja i mój pilot, ale również nasi mechanicy, współpracownicy, inżynierowie czy sponsorzy. Zatem jest to cały sztab ludzi. Nie ma tak, że wsiada kierowca z pilotem i oni jadą, zdobywają tytuł. Na to pracuje wiele osób.
Okej, wiemy, jak wyglądał miniony sezon, a jak wyglądały twoje starty w poprzednich latach? Okazjonalnie brałeś udział w Samochodowych Mistrzostwach Białegostoku. Gdzie jeszcze dało się ciebie zobaczyć?
Ostatnie dwa lata praktycznie w ogóle nie startowałem w zawodach, ale do roku 2019 czy nawet 2020 miałem okazję pojeździć trochę asfaltów na terenie Śląska, czyli brałem kilkukrotnie udział w Rajdzie Cieszyńska Barbórka, w Rajdzie Wisły. Pierwsze "kroki" na odcinkach asfaltowych postawiłem w Rajdzie Doliny Krzemionki w okolicy Tomaszowa Mazowieckiego. Podróżowaliśmy też po Mazurach, korzystając z szutrów, także startowaliśmy w Rajdzie Kormoran czy w Rajdzie Warmińskie Szutry, tak więc trochę tych kilometrów przejechaliśmy.
A rajdy to wciąż hobby czy już praca?
W dalszym ciągu jest to pasja.
Czyli rozumiem, że bardziej do tego wszystkiego trzeba dokładać, niż coś w kwestii finansów można uzyskać?
Tak, nigdy nie rozważałem, aby to było moje zajęcie dochodowe. Traktuję to raczej jako przyjemność i zabawę, jako hobby i pasję. Nawet nie próbowałem zrobić z jazdy zarobkowego biznesu.
A jak zaczęła się twoja przygoda z rajdami? Kto zaszczepił w tobie miłość do tego sportu?
Miałem okazję jako 10-latek usiąść w takim rajdowym samochodzie u boku Bogumiła Klimiuka, czyli znanego zawodnika z Białegostoku, który jeździł w rajdach już jakiś czas temu. Wtedy właśnie przejechałem się z nim rajdówką i tak mi się to spodobało, że po prostu, gdy dorastałem, to już wiedziałem, że kiedyś muszę tego spróbować.
Powiedz jeszcze na koniec, jakie są plany i cele na 2024 rok?
Na obecny moment nie mamy jeszcze sprecyzowanych planów. Na razie delektujemy się ubiegłorocznym tytułem, a co będzie się działo w sezonie 2024? Nad tą kwestią będziemy się zastanawiać, ale dopiero za chwilę.
rafal.zuk@bialystokonline.pl