- Została otwarta Białowieża i inne miejscowości na pograniczu polsko-białoruskim. Przedsiębiorcy przestali otrzymywać rekompensaty, a turyści nie powrócili. Nie ma odbudowanego ruchu turystycznego chociaż na zbliżonym poziomie, jak przed zamknięciem - mówi poseł Robert Tyszkiewicz (KO). - Nie możemy dopuścić do sytuacji, że skarb naszego regionu, jakim jest Białowieża zostanie dotknięty kompletnym upadkiem.
O bardzo złej sytuacji mówią sami przedsiębiorcy.
- Znacząca część przedsiębiorców z pasa przygranicznego Białowieża - Janów Podlaski - Kruszyniany od października 2021 nie dostaje od państwa ani grosza, a jest zobowiązana płacić ZUS, wypłaca pensje, pokrywa koszt ogrzewania i wszystko to co nazywamy kosztami stałymi - mówi Marek Czarny z Hotelu Białowieski w Białowieży. - Aktualnie sytuacja jest nieciekawa, Białowieża jest pusta, u nas w hotelu obłożenie jest na poziomie 30% w miesiącu lipcu, a rok temu było 65%. Żeby hotel funkcjonował, minimalne obłożenie to 37%. Nie wiemy co będzie zimą - obawia się przedsiębiorca.
Jak mówi Marek Czarny w czasie zamknięcia Białowieży jego hotel co prawda nie stał pusty, od listopada kwaterowało w nim przez 4 miesiące 200 żołnierzy. Jednak wojsko za ich noclegi płaciło mniej więcej połowę tego, co otrzymałby hotel od normalnego gościa hotelowego. Ponadto kwaterunek żołnierzy, choć nie było z ich strony żadnych niekulturalnych zachowań, oznaczał zniszczenia. Trzykrotne wymarsze i powroty z długą bronią, w umundurowaniu i butach z terenów bagiennych nie mogły nie odcisnąć się na stanie hotelu. Po wykwaterowaniu żołnierzy nastąpił okres porządków i dość intensywnych prac remontowych, a to oczywiście oznacza kolejne koszty.
M.in. Robert Tyszkiewicz w najbliższy czwartek weźmie udział w obradach sejmowej podkomisji stałej do spraw turystyki, podczas której, jak ma nadzieję, zostanie przedstawiony stan realizacji programu "Tarcza dla pogranicza", który ciągle nie ruszył. Domaga się, by w końcu ruszyły wypłaty rekompensat ponad pomoc de minimis (rząd polski jeszcze nie złożył w Komisji Europejskiej takiego programu). Podczas obrad przedstawi też zupełnie nowy pomysł na ożywienie ruchu turystycznego.
- Turyści wciąż się boją, wciąż nie są pewni, są duże zniszczenia infrastruktury. Uważamy, że powinien być wyemitowany bon turystyczny dla pogranicza - mówi Robert Tyszkiewicz.
Ten pomysł bardzo spodobał się lokalnym przedsiębiorcom z branży.
- Powinien powstać system zachęt dla Polaków, dla rodzin z dziećmi, by zamiast za granicę, skierowali swoje samochody, swoje kroki wzdłuż pasa przygranicznego - uważa Marek Czarny. - Nie widzę żadnej przeszkody, by nie uchwalić kolejnego bonu turystycznego (program kończy się we wrześniu), w wysokości takiej samej jak dotychczasowy, żeby można było płacić bonem za usługi noclegowe, turystyczne, wypożyczalnie sprzętu turystycznego. To będzie realna pomoc, która rozleje się na cały obszar. Jeśli będzie ten wabik, to i skorzystają inne tereny - uważa Marek Czarny.
- Nasz gość to zazwyczaj polska klasa średnia, zazwyczaj z dwójką trójką dzieci - mówi Marek Czarny, zdradza, pierwsze pytanie, które często słyszy przy rezerwacji, to czy można płacić bonem turystycznym. Zdaniem przedsiębiorcy to bardzo doprze zoragnizowane przez ministerstwo narzędzie. Hotel podaje tylko ta nr bonu wykorzystany u niego w hotelu i po 10-12 dniach otrzymuje pieniądze.
- Żyjemy w czasach inflacji, drożyzny, taki bon na pewno zostanie przez Polaków doceniony - nie ma wątpliwości Tyszkiewicz.
ewelina.s@bialystokonline.pl