W sobotę Białystok dołączył do kilkunastu polskich miast, w których odbyły się "manifestacje poparcia dla dziennikarzy mediów JESZCZE publicznych". Organizował je Komitet Obrony Demokracji. Przed lokalny oddział Telewizji Polskiej przyszło setki mieszkańców. Przeważały osoby dojrzałe, mniej było młodzieży. Manifestujący mieli ze sobą polskie flagi oraz transparenty.
- Przyszedłem, żeby zaprotestować nie tylko przeciw ustawie medialnej - mówi jeden z uczestników, Grzegorz Przeździecki. - Ten cynizm, który widzę, jest najgorszy - dodaje.
Media obywateli nie rządu
Główny powód manifestacji to sprzeciw wobec jednemu z ostatnich posunięć partii rządzącej - ustawie medialnej. Błyskawicznie wprowadzona skróciła kadencję władz Telewizji Polskiej i Polskiego Radia. Nowym szefem TVP został skrajnie prawicowy Jacek Kurski.
- Ustawa o mediach publicznych podpisana przez prezydenta w czwartek podporządkowuje media rządzącej partii - czytano przesłanie Mateusza Kijowskiego, założyciela KOD-u. - Media będą pełnić rolę grubego drutu zamiast bezpiecznika. Ustawa narzuca im polityczny kaganiec.
Mówiono, że w żadnym demokratycznym państwie szefowie mediów nie są powoływani przez ministrów. Przez megafon padały opinie, że to dyktatura.
- To czarny dzień w historii polskich mediów ostatniego 25-lecia - mówiono. - Takie płyną głosy z UE, ustawę krytykuje Helsińska Fundacja Praw Człowieka i organizacje dziennikarskie z całego świata.
Dariusz Szada-Borzyszkowski, jeden z głównych organizatorów manifestacji, kilkukrotnie czytał wypowiedź Lecha Kaczyńskiego sprzed kilku lat broniącej niezależności mediów publicznych.
- Dlaczego politycy i wyborcy PiS nie słuchają tych cytatów - pytał Szada-Borzyszkowski.
Kontrwystąpienie wszechpolaków
Manifestację próbowało zakłócić kilkunastu wyrostków z Młodzieży Wszechpolskiej. Wmieszani w tłum założyli kamizelki z hasłami "Komitet Obrony Debili" (na swój sposób rozszyfrowując skrót KOD).
- Chcieliśmy przedstawić listę płac dla koordynatorów KOD-u - mówi Szymon Popławski z narodowej organizacji.
Wszechpolaków szybko wyprosiła policja.
Nie tylko media publiczne
W czasie manifestacji głos zabrała mieszkanka Lwowa, która twierdziła, że nowe władze przypominają jej działalność Putina.
Protestujący obawiali się też o inwigilację internetu. Teraz policja i agenci służb specjalnych nie będą musieli mieć zgody sądu, by kontrolować działania obywateli w Internecie.
- Policjanta będzie ograniczać tylko jego widzimisię - oburzano się.
- Nie podoba mi się sposób, w jaki politycy podchodzą do obywateli - mówi uczestniczący w manifestacji artysta Paweł Matyszewski. - Nie kojarzyłem władzy, która tak skłócałaby ludzi.
Jak zaznacza, nie uważa, że nie ma demokracji, ale schemat, według którego działa nowa władza, "w głowie się nie mieści".
- Cieszę się, że ludzie zdecydowali się tu przyjść.
- Drugi raz wychodzimy walczyć z komuną - tak mówi z kolei grupa białostoczan po pięćdziesiątce.
Zaznaczają, że są przeciw monopolizacji mediów. Przyszli pod siedzibę TVP, "by nie było agresji po tamtej stronie".
Podczas manifestacji skandowano m.in. "Jarosław Polskę zostaw", "Kto Kurskim wojuje od Kurskiego zginie", "Kto nie skacze ten z PiS-u". Przywoływano też niektóre z wypowiedzi PiS-u: "władza twierdzi, że tu zebrał się gorszy sort", "opozycja ma tyle do gadania, ile Żydzi w getcie". Manifestacja trwała około godziny.
ewelina.s@bialystokonline.pl