Mężczyzna wykorzystał swoje kubańskie pochodzenie, aby dostać się na miejsce. Oficjalnie dziennikarze nie mogą wejść do strzeżonych ośrodków Straży Granicznej, w których przebywają cudzoziemcy czekający na decyzję sądu w swojej sprawie. Kilka miesięcy temu, w kilku ośrodkach w Polsce, także w białostockim, miał miejsce strajk głodowy cudzoziemców. Obcokrajowcy domagali się poszanowania ich praw. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych po kontroli nie stwierdziło rażących naruszeń, lecz zapowiedziało zmiany.
Endy Gęsina-Torres postanowił jednak sprawdzić sytuację od wewnątrz. Na oczach policji przeszedł przez jezdnię w niedozwolonym miejscu i dał się złapać. Udając, że nie zna języka polskiego, podał po angielsku fałszywe dane. Po kilku dniach zatrzymany cudzoziemiec, decyzją Sądu Rejonowego w Białymstoku, trafił do strzeżonego ośrodka dla cudzoziemców. Przez trzy tygodnie dziennikarz obserwował i nagrywał ukrytą w zegarku kamerą, co dzieje się w ośrodku. Niestety zauważył to jeden ze strażników. Dziennikarz wyznał kim jest i opuścił ośrodek. Reportaż został ujawniony w telewizji publicznej. Pokazana jest w nim rzeczywistość ośrodka, np. obowiązkowe sprzątanie toalet przez cudzoziemców i godzinny spacer dziennie.
Prokuratura zarzuca dziennikarzowi m.in. składanie fałszywych zeznań oraz zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, które nie miało miejsca. Najcięższy jednak zarzut to podrobienie dokumentów. Grozi mu za to do 5 lat więzienia.
lukasz.w@bialystokonline.pl