W sprawie oskarżonego w środę (11.05) zeznawali m.in. jego babcia oraz sąsiadka z bloku. O wyjaśnienia poproszono także funkcjonariusza policji, który zjawił się na miejscu zdarzenia oraz kurator, która opiekowała się rodziną.
Ważniejszy od dzieci był alkohol
Rodzina Piotra nie należała do świecących przykładem. Pierwszy w nałóg alkoholowy popadł jego ojciec - Wiesław M., potem dołączyła do niego żona - Sylwia M. Razem urządzali libacje, nie podejmowali żadnych starań znalezienia pracy, okresowo korzystali ze wsparcia socjalnego. Nie przejmowali się losem swoich synów. Piotr i Mariusz od najmłodszych lat nie mogli znaleźć w rodzicach oparcia, pomagała im jedynie babcia. To do niej dzwonił oskarżony w środku nocy, prosząc o pomoc, kiedy w domu trwała awantura.
Z czasem Mariusz wyprowadził się z mieszkania przy ul. Klepackiej. Przygarnęła go babcia, w mieszkaniu której mógł liczyć na spokój. Piotr chciał jednak zapewnić bezpieczeństwo matce, więc zdecydował się pozostać z rodzicami. Ojciec regularnie go poniżał, obrzucał wyzwiskami, okradał członków rodziny podczas wspólnych spotkań, obwiniając za to potem Piotra. Miał także zły wpływ na Sylwię M., która podjęła kilka prób samobójczych. W jednej z nich miała wyskoczyć z okna na 3. piętrze. Jednocześnie nie była w stanie opuścić męża ani zmusić go do porzucenia alkoholu.
Oboje kilka razy poddawali się leczeniu odwykowemu, jednak bezskutecznie. W maju 2014 r. ograniczono im władzę rodzicielską, w ich mieszkaniu regularnie pojawiał się kurator.
Krwawy sposób rozwiązania problemów
Jak zeznały sąsiadka oraz babcia Piotra M., chłopak nigdy nie przejawiał agresji. Jest zamknięty w sobie, a przy tym bardzo wrażliwy. Mimo że rodzice nie troszczyli się o niego, podjął obowiązek szkolny i regularnie uczęszczał na praktyki zawodowe. Zdarzało się, że po kilku godzinach zajęć nie mógł liczyć w domu na żaden ciepły posiłek ani cokolwiek do jedzenia.
12 lipca 2015 r. w mieszkaniu przy ul. Klepackiej doszło do kolejnej awantury między Wiesławem M. a Piotrem M. Młody chłopak miał dosyć tego, że ojciec bije matkę. W trakcie burzliwej kłótni chwycił za nóż kuchenny i zadał ojcu cios w nadbrzusze, powodując ranę kłutą o głębokości 16 cm. W wyniku poniesionych obrażeń zmarł on tego samego dnia. Policja na miejscu zdarzenia zastała Wiesława M. leżącego na łóżku w plamie krwi oraz nietrzeźwą Sylwię M., która w trakcie tragedii podobno spała. Piotr M. przyznał się do tego, że "uderzył ojca nożem".
Piotr M. stanął przed sądem oskarżony o zabójstwo, za które grozi kara pozbawienia wolności nie mniejsza niż 8 lat. W środę prowadzono postępowanie w związku z możliwością wyłączenia odpowiedzialności karnej ze względu na jego w znacznym stopniu ograniczoną zdolność kierowania swoim postępowaniem.
kamila.ausztol@bialystokonline.pl