Dyżurny białostockiej komendy otrzymał w środę (6.12) około godz. 17.20 informację o tym, że na dachu jednego z budynków na osiedlu Wygoda znajduje się mężczyzna chcący targnąć się na swoje życie.
O fakcie tym miał poinformować pracownik ochrony budynku, który powiedział również, że desperat ma przy sobie niebezpieczne narzędzie oraz blokuje wyjście na dach.
Pod wskazany adres wysłano patrol policji, a także straż pożarną i karetkę pogotowia. Podczas rozmowy z będącym na miejscu pracownikiem ochrony budynku mundurowi ustalili, że nie zgłaszał on żadnej interwencji ani nie wpuszczał nikogo na dach. Rzeczywiście, policjanci nikogo na nim nie zastali.
- W trakcie interwencji mundurowi ustalili, że sytuacja z podobnymi telefonami miała już miejsce wcześniej, a odpowiedzialnym za fałszywe zgłoszenie może być były pracownik jednego z biur. Z ustaleń funkcjonariuszy wynikało również, że mężczyzna, tak jak podczas ostatnich interwencji, może przebywać w pobliskim rejonie. Po uzyskaniu rysopisu , policjanci bezzwłocznie rozpoczęli jego poszukiwania. W pewnym momencie, mundurowi zauważyli opisanego mężczyznę w rejonie przejścia podziemnego. Okazał się nim 24-letni mieszkaniec powiatu białostockiego - relacjonuje oficer prasowy.
24-latek przyznał się, że to właśnie on zadzwonił do dyżurnego z fałszywą informacją i wywołał niepotrzebne czynności służb. Tłumaczył, że w ten sposób chciał zwrócić na siebie uwagę byłych pracodawców. Sprawa będzie miała swój finał przed sądem.
monika.zysk@bialystokonline.pl