Do tragicznego zdarzenia doszło niespełna dwa lata temu. Po telefonie alarmowym w jednym z mieszkań na osiedlu Wysoki Stoczek zjawili się funkcjonariusze policji. Na miejscu zastali Krzysztofa M. 53-latek po powrocie z pracy do domu nie mógł znaleźć żony. Bożena M. leżała na podłodze w jednym z pokojów. Mąż miał podjąć próbę reanimacji, wezwać pogotowie, ale nie przyniosło to żadnego rezultatu. Sugerował, że mogła przedawkować leki.
Biegli sądowi ustalili jednak, że przyczyna śmierci Bożeny M. była inna – została uduszona. O zabójstwo został oskarżony mąż ofiary, który nie przyznał się do winy i do czasu zakończenia procesu przebywał w areszcie sądowym.
We wtorek (21.06) sędzia rozpatrujący apelację Krzysztofa M. stwierdził, że sąd I instancji właściwie przeprowadził postępowanie i ocenił wszystkie dowody. Dzięki temu udało się zrekonstruować dokładnie przebieg zdarzeń i wykluczyć inną wersję niż przyjętą w zaskarżonym wyroku. Ustalono, że Krzysztof M. w okresie niespełna pół godziny pomiędzy powrotem z pracy do domu, a telefonem na pogotowie, zabił żonę. Jednoznacznie wykluczono zarówno samobójstwo Bożeny M., jak też możliwość włamania do mieszkania i uśmiercenia kobiety przez osobę trzecią.
Apelację uznano za niezasadną, a karę 15 lat pozbawienia wolności za sprawiedliwą i adekwatną. Wyrok jest prawomocny i podlega wykonaniu.
kamila.ausztol@bialystokonline.pl