To było pięć intensywnych dni wypełnionych kinem i muzyką. Organizatorzy festiwalu, czyli Białostocki Ośrodek Kultury i działający przy nim DKF "GAG" przygotowali bogaty program. Pokazy filmowe, w tym konkursowych krótkich form, gromadziły rzesze widzów. Wieczorem kusiły różnorodne propozycje muzyczne. W kawiarni festiwalowej, którą stała się Fama, można było porozmawiać z gośćmi z różnych stron świata - od Wschodu do Zachodu. Z okładki tegorocznego katalogu festiwalowego spoglądało nowe logo żubra spoglądało (zaprojektowane wraz z czołówką przez duet Kasia Kijek i Przemek Adamski), a w środku można było znaleźć trawę żubrówkę, kojarzoną z podlaskim trunkiem.
Filmowa siła ŻUBROFFKI
Ponad 90 filmów, ponad 28 godzin projekcji, pięć bloków: trzy krajowe - studenci, amatorzy i niezależni - i dwa międzynarodowe - Okno na Wschód (filmy twórców z krajów byłego bloku państw socjalistycznych) i Cały ten świat (filmy twórców z całego świata).
Grand Prix festiwalu otrzymał film "Tulip, Texas i my", historia romansu Nany chodzącej w zielonych pończochach i Petera grającego na tubie, rozwijająca się przy dźwiękach bałkańskiej muzyki.
- Szukaliśmy filmu, który będzie nie tylko zaskakujący i tragikomiczny, ale będzie też pewnym eksperymentem formalnym - tłumaczy przewodniczący jury Marcin Koszałka, operator filmowy i reżyser dokumentów, zdobywca m.in. Złotych Lwów w Gdyni (za zdjęcia do filmów "Rewers" i "Pręgi"). - Film "Tulip, Texas i my" spełniał te kryteria. Jest tu zabawa z konwencją kina współczesnego, pewien miks Kusturicy i Tarantino.
Koszałka przyznaje, że pozytywnie zaskoczył go poziom festiwalu. Jego zdaniem była stosunkowo dobra selekcja. Zastanawia się jednak nad blokiem amatorów, który zaniżał poziom konkursu. - Wpisuje się on jednak w bogatą paletę barw prezentowaną na tym festiwalu. To przecież na tym polega jego siła. Prace amatorskie mogą być wyświetlane np. na pokazie specjalnym.
Przewodniczący jury widzi w festiwalu potencjał. - Power i luz organizatorów, brak plastikowych celebrytów i nadęcia występującego na innych imprezach to duże plusy. ŻUBROFFKA ma szanse stać się najciekawszą imprezą filmową prezentującą kino z byłego bloku wschodniego.
- Spotkanie ludzi Wschodu i Zachodu to idea, która od początku przyświecała festiwalowi. A Podlasie jest regionem, który łączy te dwie kultury - dodaje Maciej Rant z Białostockiego Ośrodka Kultury, zapraszając do krainy żubra i filmu.
Nie tylko kino
Festiwal rozpoczął się mocnym akcentem. Do krótkometrażówek Charliego Chaplina (największa dawką chaplinowskiego humoru obdarzona była ta, w której Charlie był żołnierzem) na żywo zagrał nowojorski producent, jeden z czołowych przedstawicieli instrumentalnego hip hopu - Blockhead. Zaproponował zjawiskowe kolaże sampli, choć nie zawsze przystawały one do tego, co działo się na ekranie.
Nie zabrakło też wystaw. Pierwsza, "IS (not)", zrealizowana przez kolektyw fotograficzny Sputnik Photos, to opowiedziana językiem fotografii, historia o dotkniętym kryzysem społeczeństwie na tle niezwykłego krajobrazu i tradycyjnych zajęć. Piękne kadry, ciekawa aranżacja. Druga, "Silence" prezentuje komiksy bez słów, nadesłane na konkurs podczas festiwalu Ligatura, organizowanego przez poznańską Centralę.
Kolejny wieczór był spotkaniem ze znakomitym duetem z Białorusi - Gurzuf. Tworzą go wirtuoz akordeonu guzikowego i perkusista. Gurzuf oprócz grania studyjnego, ma też na koncie muzykę do spektakli i niemych filmów. Doskonale było to słychać na białostockim koncercie, podczas którego brzmienia tworzące tło przechodziły w ostrzejsze, zagrane z rockową wręcz energią, fragmenty.
Piątek to pora na taneczne rytmy. Po parkiecie Famy pląsano w trójwymiarowych okularach (pierwsza w mieście taka impreza z brytyjskim Novak 3 Disco połączyła klubową elektronikę i wizualizacje). Zachwycająco wypadły duety: francuski Loo&Placido (mistrzowie mash-up'ów) i włoski Pelussje (z chwytającym za mikrofon i skaczącym w publikę osobnikiem). Podlasie reprezentował Johnny Uraner. W sobotę wystąpili, długo oczekiwani w Białymstoku, bracia Waglewscy ze swoim surowym, rockowym projektem Kim Nowak. Gitarowe solówki, przestery, mocna perkusja, krzyk Fisza. Była moc. Imprezę zakończył występ multimedialnego projektu The Saint Box, przygotowanego przez trio Gaba Kulka/Olo Walicki/Maciek Szupica.
Pełną listę nagrodzonych znajdziecie TUTAJ.
Polecamy fotoreportaże z koncertu duetu Gurzuf i gali zamykającej festiwal.
Portal BiałystokOnline.pl patronował festiwalowi ŻUBROFFKA.