Przypomnijmy, że Pawłowski w rozegranym w poniedziałek (21.10) meczu 1/8 finału Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław doznał groźnie wyglądającej kontuzji. W 87. minucie w starciu o piłkę w polu karnym piłkarz Jagiellonii upadł tak niefortunnie, że jego noga wygięła się w nienaturalny sposób.
Pawłowski nie był w stanie podnieść się z murawy i został na noszach przeniesiony do karetki, która zawiozła go do szpitala.
Chwilę później Jagiellonia Białystok po strzale głową Pawła Drażby objęła prowadzenie i ostatecznie wyeliminowała drużynę z Wrocławia z rywalizacji o Puchar Polski.
- Mogę powiedzieć, awans w cieniu tragedii. Niezwykle jest mi szkoda tego chłopaka, rozwojowego i niedocenianego. Mam nadzieje, że kontuzja nie będzie aż tak paskudna jak to wyglądało - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener Jagiellonii Białystok Piotr Stokowiec.
- Janek jest w dobrych rękach, koledzy z Wrocławia z zespołem medycznym wspierają nas. Na pewno go nie zostawimy, bo Pawłowski ostatnio pokazał, że jest symbolem walczącej Jagiellonii. Pokazał, że ciężką pracą można załapać się do pierwszej drużyny - dodał Stokowiec.
cezary.m@bialystokonline.pl