Przesunięcie ferii zimowych tak, by rozpoczynały się one od razu po przerwie świąteczno-noworocznej, wzbudziło wiele kontrowersji. Z jednej strony tego typu zabieg sprawi, że dzieci pozostaną jeszcze w domach aż do drugiej połowy stycznia, dzięki czemu przenoszenie wirusa w szkołach w najbliższym czasie wciąż będzie niemożliwe, ale z drugiej strony kumulacja ferii w jednym terminie może spowodować, że niewyobrażalne tłumy pojawią się na narciarskich stokach.
Jest też kilka innych argumentów za tym, by nie serwować dni wolnych od szkoły dla całego kraju w tym samym czasie. Wspomina o tym Rada Miasta Białystok, która wyraża sprzeciw w związku ze zmianą terminu ferii zimowych w województwie podlaskim, dlatego też wzięto się za stworzenie projektu stanowiska w tej sprawie.
Białostoccy radni poruszają w nim temat niekorzystnych skutków, jakie niesie za sobą opisywana zmiana. Ich zdaniem tak długa przerwa od zajęć lekcyjnych wybije uczniów z rytmu obowiązku szkolnego, co jeszcze mocniej pogłębi braki, które i tak pojawiają się przez edukację zdalną. Ponadto, by zapewnić dzieciom opiekę, rodzice zostaną zmuszeni do brania urlopów lub swoje pociechy skierują w ręce dziadków będących w grupie ryzyka.
Białostocka rada miasta zaznacza w stworzonym projekcie stanowiska, że należałoby, zamiast ustalać jeden termin przerwy od nauki dla całego kraju, pójść w drugą stronę i spróbować maksymalnie wydłużyć oraz podzielić ten czas. Pozwoliłoby to na rozładowanie natłoku w górskich punktach i w konsekwencji zmniejszyłoby transmisję wirusa. Tego typu ruch mógłby też pozwolić na częściowe uruchomienie bazy noclegowej i uratowanie niektórych biznesów.
Rada Miasta Białystok, tworząc omawiany projekt stanowiska, pod którym podpisali się Maciej Biernacki i Tomasz Kalinowski, chce, by premier Mateusz Morawiecki jeszcze raz zastanowił się nad sensem przesuwania ferii zimowych.
rafal.zuk@bialystokonline.pl