Oskarżony Dariusz Ś. przyznał przed sądem, że nie chciał nikogo zabić. Tragedia rozegrała się w grudniu zeszłego roku na białostockim osiedlu Jaroszówka. 41-latek od dłuższego czasu nie mieszkał z rodziną. Pijany Dariusz Ś. często wszczynał awantury i to właśnie było przyczyną rozpadu małżeństwa. Feralnego dnia mężczyzna przyszedł do domu, aby porozmawiać z żoną i z dziećmi. Kobieta bała się wpuścić męża, bo znowu był pijany. Ten z kolei zagroził żonie wybiciem wszystkich okien. Kobieta uległa i wpuściła męża do środka.
W mieszkaniu doszło do awantury. Żona i jej nieżyjący już przyjaciel chcieli, aby mężczyzna opuścił dom. Mężczyzna zaczął szarpać przyjaciela żony - Sylwestra S. i wtedy właśnie ugodził go nożem. Dariusza Ś. szybko obezwładnili synowie i wezwali na miejsce policję.
41-latek twierdzi, że był to wypadek, jadnak z ustaleń śledczych wynika, że Dariusz Ś. przed zabójstwem widział żonę w towarzystwie przyjaciela na ulicy. Z ust oskarżonego miały wtedy paść groźby zabójstwa.
Przed sądem Dariusz Ś. przyznał, że miał nadzieję, że jeszcze pogodzi się z żoną i wszystko wróci do normy. W dniu tragedii, kiedy zobaczył żonę z innym mężczyzną, wpadł w szał. Przed sądem wyraził skruchę i prosił o łagodny wymiar kary.
Sąd Okręgowy w Białymstoku wymierzył oskarżonemu karę 15 lat więzienia. Podjął też decyzję o przedłużeniu tymczasowego aresztu, w którym mężczyzna przebywa od blisko roku. Wyrok nie jest prawomocny.
lukasz.w@bialystokonline.pl