Co najmniej od trzech tygodni na kamienicy przy Rynku Kościuszki 6 wisi tzw. "szmata". Chodzi oczywiście o wielkoformatową reklamę. W tym przypadku piwa. Przysłania ona znaczną cześć elewacji kamienicy w reprezentacyjnym punkcie miasta, mijanym codziennie przez tysiące przechodniów, w miejscu robienia setek zdjęć, zwłaszcza teraz, gdy białostoczanie chętnie fotografują się z i obok diabelskiego młyna.
Tymczasem elewacje budynków zlokalizowanych na Rynku Kościuszki podlegają ochronie konserwatorskiej. Do rejestru zabytków jest wpisany plac rynkowy w granicach pierzei oraz plac przedkościelny. Ochronie konserwatorskiej podlegają m.in. fasady budynków oraz wszystkie elementy elewacji, w tym połacie dachowe z lukarnami czy facjatami. Ponadto budynki te usytuowane są na obszarze historycznego układu urbanistycznego miasta wpisanego do rejestru zabytków.
- Umieszczanie reklam na tych budynkach wymaga pozwolenia Miejskiego Konserwatora Zabytków oraz pozwolenia na budowę. Sposób kształtowania reklam jest szczegółowo ustalony w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego obowiązującego na tym terenie - informuje Agnieszka Błachowska z Departamentu Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku.
Sprawdziliśmy w urzędzie - pozwolenia na umieszczenie takiej reklamy na Rynku Kościuszki nie ma i nie mogłoby być. Plan zagospodarowania przestrzennego umieszczania tam reklam zakazuje. Baner wisi więc nielegalnie.
I jeśli już samowolnie gdzieś się pojawił, to miasto nie może nic zrobić. Teraz piłeczka jest po stronie Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego Powiatu Grodzkiego w Białymstoku.
Jak informuje Inspektorat, sam z siebie postępowań nie wszczyna, potrzebne jest zgłoszenie (gdy komuś jakaś reklama przeszkadza można to zrobić np. mailowo). Często Inspektorat wszczyna postępowanie po wnioskach Departamentu Urbanistyki Urzędu Miejskiego.
- Prowadzimy postępowanie o doprowadzenie obiektu budowlanego do stanu zgodnego z prawem - informują pracownicy Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.
Czyli w tym przypadku nakazuje się po prostu usunięcie reklamy.
Na osobę czy firmę, która zawiesiła szpecącą tkaninę nie są nakładane kary.
I dlatego - jak w przypadku tej kamienicy - urzędnicy mówią o "pojawiających się i znikających reklamach".
Niestety Białystok tkwi w chaosie reklamowym. Nadal nie podjął, jak zrobiło to wiele miast, chociażby Gdańsk, Poznań, Kraków czy Warszawa tzw. uchwały krajobrazowej. Określa ona - w wielkim skrócie - jakie, jak i gdzie umieszczać reklamy. Jej zapisy mają doprowadzić do poprawy estetyki przestrzeni publicznej, precyzują zasady i warunki sytuowania obiektów małej architektury, tablic i urządzeń reklamowych oraz ogrodzeń. W zapisach są wskazane gabaryty, rodzaj materiałów budowlanych i standardy jakościowe. Uchwały krajobrazowe przynoszą już skutki: właściciele nośników, które nie spełniają zasad w nich zawartych, muszą usuwać szpecące banery. Jednocześnie nakładane są opłaty karne.
ewelina.s@bialystokonline.pl