Wypadki w pracy zdarzają się wielokrotnie. Za tego typu zdarzenia, do których doszło w pracy, pracownikowi przysługuje jednorazowe odszkodowanie z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Jego wysokość jest uzależniona od decyzji komisji lekarskiej, która orzeka poziom uszczerbku na zdrowiu. Za każdy procent trwałej utraty zdrowia wypłacane jest 757 zł.
- Przede wszystkim dotyczy to wypadków, do których doszło z powodu zaniedbań w kwestii bezpieczeństwa. Niezapewnienie odzieży ochronnej, niespełnienie odpowiednich warunków BHP czy też brak przeszkolenia np. do pracy na wysokości – wszystko to bezsprzecznie świadczy o błędzie pracodawcy i niedopełnieniu przez niego obowiązków, które na nim ciążą – wyjaśnia Dariusz Puczydłowski z Kancelarii Prawnej Pro Bono.
W tym przypadku winę musi jednak udowodnić poszkodowany. Wiele osób jednak z tego rezygnuje, ponieważ sprawy trwają długo i nie każdy wie, jak się do nich zabrać. Niektórzy obawiają się też kosztów związanych z wynajęciem profesjonalnego pełnomocnika.
By określić winę pracodawcy, warto mieć także zeznania świadków i dokumentację potwierdzającą uchybienia w kwestii bezpieczeństwa.
Pracodawca, aby wypłacić pracownikowi odszkodowanie, nie musi być ubezpieczony – wówczas pokrywa koszt zadośćuczynienia "z własnej kieszeni". Jeśli posiada polisę OC, to wniosek kierowany jest do zakładu ubezpieczeń i to on realizuje roszczenia poszkodowanego.
Jeśli pracownik doznał niezbyt wielkiego uszczerbku na zdrowia (np. złamanie ręki), może liczyć na odszkodowanie w wysokości do kilkunastu tysięcy złotych. Jeśli przypadek jest poważniejszy, można ubiegać się o kilkaset, a nawet kilka milionów złotych. Do tego czasem dochodzi również renta np. pokrycie kosztów leczenia lub zakupu wózka inwalidzkiego itp.
justyna.f@bialystokonline.pl