Wypadek miał miejsce 31 października 2014 r. na skrzyżowaniu ulic Jana Pawła II i Gen. Władysława Sikorskiego w Białymstoku. W toku śledztwa ustalono, że Szymon Sz., kierując skodą octavią, wjechał na skrzyżowanie nie zachowując szczególnej ostrożności. W konsekwencji nie zauważył i nie usłyszał nadjeżdżającej karetki pogotowia. Oskarżony nie ustąpił jej pierwszeństwa przejazdu i doprowadził do zderzenia obu pojazdów. Pasażerka karetki pogotowia doznała ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, kierowca skody miał skręcony staw skokowy i uraz głowy.
Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał w lutym tego roku Szymona Sz. na karę 8 miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym jej zawieszeniem na rok. Kierowcy karetki również wymierzono karę, ale grzywny w wysokości 1000 zł. Szymon Sz. postanowił się więc od wyroku odwołać.
- Zgodnie z przepisami Prawa o ruchu drogowym, kierowca pojazdu uprzywilejowanego może nie stosować się do przepisów drogowych tylko wtedy, kiedy zachowa szczególną ostrożność. Kierowca karetki tymczasem przyspieszył, wjeżdżając na skrzyżowanie na czerwonym świetle, w dodatku bez sygnału dźwiękowego, jak zeznała większość świadków – poinformowała adwokat oskarżonego.
Jej zdaniem do wypadku nie doszłoby, gdyby kierowca karetki Waldemar S. zredukował prędkość. Wjeżdżając na skrzyżowanie, na liczniku miał 95 km/h. Szymon Sz. z kolei miał zielone światło. Kiedy doszło do zderzenia pojazdów, skoda octavia była na 2. biegu i jechała z prędkością ok. 20 km/h. Zdaniem adwokat oskarżony nie miał możliwości przewidzenia, że wjedzie w niego rozpędzony pojazd, na ucieczkę było już za późno. Skąd więc tak wysoka kara? Szymon Sz. i jego obrońca podkreślali, że jest ona rażąco niewspółmierna do wyroku, jaki usłyszał Waldemar S.
- Czy chcielibyśmy, aby karetka pogotowia, która jedzie ratować ludzkie życie, poruszała się z prędkością 50 km/h? Świadkowie zeznali, że Szymon Sz. starał się zdążyć przejechać przez skrzyżowanie przed karetką. To coraz częściej obserwowane podejście: mam zielone światło = mogę jechać. To zachowanie powodujące właśnie niebezpieczne sytuacje na drodze – przekonywał prokurator.
Sąd Okręgowy postanowił jednak zmienić wyrok sądu I instancji i przyznał Szymonowi Sz. karę grzywny w wysokości 2000 zł. Od decyzji nie można się odwołać, przysługuje kasacja.
kamila.ausztol@bialystokonline.pl