Od początku roku wiele dzieje się w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Białymstoku. Najpierw odwołano dotychczasowego dyrektora Michała Freino. Nie było to nic dziwnego, ponieważ po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość w województwie podlaskim można się było spodziewać, że dojdzie do zmian personalnych w jednostkach podległych zarządowi województwa. Związanego z PSL-em Freino zastąpił najpierw Maciej Kudrycki, ale po kilku dniach okazało się, że był on karany i musiał zrezygnować z funkcji.
Jego miejsce 17 stycznia zajął Przemysław Sarosiek, były sędzia piłkarski i dziennikarz. Po krótkim urzędowaniu zwolnił on z pracy wicedyrektora, którym był radny miejski Maciej Biernacki (do końca lutego członek Koalicji Obywatelskiej). Nowy dyrektor zrobił to jednak bez konsultacji z radą miasta, która musi wyrazić na to zgodę. Dlatego też Maciej Biernacki skierował sprawę do sądu. W międzyczasie natomiast wyszło, że Przemysław Sarosiek kilka lat temu stracił prawo jazdy - za przekroczenie dopuszczalnej liczby punktów karnych.
Bez procedury?
Jak na niecałe 1,5 miesiąca roku – bardzo dużo się dzieje i jak się okazuje, to nie koniec. Dyrektor Sarosiek bowiem złożył do prokuratury zawiadomienie ws. możliwości popełnienia przestępstwa przez poprzednich zarządzających WORD. Chodzi przede wszystkim o sprawę zakupu przez ośrodek pojazdów egzaminacyjnych w 2015 roku. Wydano wówczas prawie 400 tys. zł, decydując się na zakup z wolnej ręki. Zdaniem nowego dyrektora mogło dojść do naruszenia prawa zamówień publicznych i szkody dla interesu publicznego.
- 9 lipca 2015 roku WORD zakupił 10 aut marki Toyota Yaris za kwotę 399 tys. zł bez zastosowania procedury zamówień publicznych. Potwierdzeniem tego faktu, że procedura była sprzeczna z prawem, jest protokół biura kontroli finansów z 2016 roku oraz 3 opinie prawników z departamentu prawnego urzędu marszałkowskiego - mówi Przemysław Sarosiek.
Wcześniej WORD od 2011 roku wynajmował 12 nowych takich aut za kwotę ok. 2,5 tys. zł netto.
- Pragnę dodać, że ówczesne władze województwa miały świadomość tej sytuacji, co potwierdza dekretacja oraz pismo pana marszałka Leszczyńskiego skierowane do pana dyrektora Freino – dodaje Przemysław Sarosiek.
W dodatku dyrektor zauważa, że w 2015 roku nie wysłano zapytań ofertowych do innych firm, które np. 4 lata wcześniej stanęły do przetargu na wynajęcie aut.
Niewytłumaczone zderzenie
Drugą sytuacją, którą Przemysław Sarosiek zgłosił do prokuratury, jest wydarzenie z 24 stycznia 2018 roku, kiedy na terenie ośrodka doszło do wypadku. Dyrektor Freino miał wówczas wjechać w bramę ośrodka jednym z pojazdów egzaminacyjnych, co zarejestrowały kamery monitoringu. W rejestrze nie ma żadnej informacji, że go wówczas bierze. W notatce po zdarzeniu zapisano, że do wypadku doszło z powodu trudnych warunków atmosferycznych.
- Po mojej analizie dokumentów odnalazłem notatkę służbową, w której pan dyrektor tłumaczy, że w związku z opadami śniegu i gołoledzią uszkodził auto służbowe, wjeżdżając na teren WORD. Nie wiem, dlaczego zatem na monitoringu widzimy zderzenie z bramą od strony wyjazdu. Nie wiem, jak to jest możliwe, że kierowca z rajdowym doświadczeniem i ekspert od bezpiecznej jazdy doprowadził do zderzenia z bramą w takich okolicznościach. Nie wiem, dlaczego w ewidencji służbowej brak jest jakiegokolwiek wpisu, że wówczas było używane auto służbowe. Nie wiem, dlaczego po tym wypadku nie wezwano policji i nie dokonano kontroli trzeźwości. Wiem natomiast, że w internecie są zdjęcia, które pokazują, że tego dnia pan Freino był w Bielsku Podlaskim na spotkaniu noworocznym u pana burmistrza.
Za naprawę auta ośrodek zapłacił 4 tys. zł, natomiast naprawa bramy została pokryta z ubezpieczenia, a jej koszt oszacowano na ponad 5 tys. zł.
Kontrola na życzenie
Inne tematy, na które zwraca uwagę nowy dyrektor WORD, to np. fakt, że plan finansowy na 2019 rok, który zastał, zakładał stratę w wysokości 700 tys. zł, chociaż jeszcze dwa tygodnie wcześniej złożony przez poprzedniego dyrektor plan finansowy zakładał zysk w wysokości 56 tys. zł.
- Zastałem też dwutygodniowe kolejki, ośrodek z najniższą zdawalnością w województwie podlaskim, a także opłacenie w 2018 roku 2,5 tys. nadgodzin na kwotę prawie 100 tys. zł, gdzie spora część pracowników pracowała na niepełnych etatach. Nie wiem, jakie niespodzianki mogą mnie jeszcze czekać, bo przez ostatnie 3 tygodnie spotykają mnie same niespodzianki. Żeby wyjaśnić do końca sytuację, zwróciłem się do marszałka o przysłanie kontrolerów z biura kontroli finansów, z biura audytu, co mam nadzieję nastąpi jak najszybciej – podsumowuje Przemysław Sarosiek.
mateusz.nowowiejski@bialystokonline.pl