Wilki coraz częściej pojawiają się w ludzkim otoczeniu. To samo dotyczy łosi czy dzików. Wynika to przede wszystkim z ekspansji człowieka. Wataha wilków zajmuje przestrzeń około 15–18 tys. ha, więc budowanie dróg czy poszerzanie się miast znacznie ten areał ogranicza. Inna rzecz to możliwość łatwego zdobycia pokarmu i brak zagrożeń z czego skrupulatnie korzystają dziki. Natomiast obecność łosi i powodowanie przez nie wypadków komunikacyjnych bezpośrednio łączy się z tym, że jest ich po prostu więcej.
- Obserwujemy zachowania nietypowe np. bliskie, powiedzmy na ok. 5-6 m, podchodzenie wilków do pracujących w lesie robotników, podchodzenie do samochodów z ludźmi i ich obserwacja. Natomiast ataki wilków na zwierzynę leśną są zjawiskiem naturalnym i nie są "rejestrowane". W każdym dużym kompleksie leśnym, gdzie przebywają watahy wilków, takie sytuacje istnieją. 4–6- osobnicza wataha wilków potrzebuje, co 4-5 dni, kolejnej porcji pokarmu np. dzika, sarny, jelenia czy innych zwierząt – mówi Jarosław Krawczyk, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.
Przedstawiciel białostockiej RDLP wskazuje również, że zdarzają się także przypadki zagryzania przez wilki gospodarskich zwierząt domowych.
Na obszarze Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku, czyli na obszarze całego woj. podlaskiego i części woj. warmińsko-mazurskiego żyje 160–180 osobników wilka. Tu zwierzę to chronione jest od końca lat 80. ubiegłego wieku.
Tymczasem do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku wpłynęły wnioski o odszkodowanie za to co zrobiły bobry, żubry i właśnie wilki. Najwięcej tych wniosków, bo ok. 800 dotyczy bobrów, najmniej – prawie 50 wilków.
- Każdy wniosek jest rozpatrywany indywidualnie, a przyznane odszkodowanie jest uzależnione od cen rynkowych, rodzaju oraz zakresu szkody - podkreśla Beata Bezubik, Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Białymstoku.
dorota.marianska@bialystokonline.pl