Plac cyrkowców wygląda jak cygański tabor. Wokół dużego namiotu około dwudziestu samochodów z przyczepami, ciężarówki do przewozu sceny i zwierząt.
- Zdjęcie na wielbłądzie, wspaniała pamiątka z cyrku Arena - zachęca Klaun Ferdynand.
- Mamo, ja chcę na wielbłąda, chodźmy zrobić zdjęcie - krzyczą co raz dzieci. W powietrzu unosi się zapach popcornu i cukrowej waty. Za chwilę gasną światła, a zza czerwonej kurtyny pojawia się plejada znanych bajkowych postaci. Na kole pierwsze figury pokazuje Wiesława. Jej specjalnością jest także akrobacja na szarfie. Między każdym występem akrobatycznym z humorystycznymi scenkami występuje Klaun Ferdynand.
- To mój pierwszy sezon w cyrku, wcześniej 23 lata pracowałem w teatrze. Moim zdaniem klaun bez dobrego grania jest nijaki - wyznał Paweł Wiśniewski czyli Klaun Ferdynand. Życie w cyrku podobne jest do życia marynarza. Początek sezonu zaczyna się w marcu i do listopada, dzień w dzień, jeździ się z miasta do miasta, na dzień dwa, czasami na trzy, tak jak tu w Białymstoku. Przypływamy i odpływamy - dodaje Ferdynand.
Atrakcją tego sezonu Cyrku Arena jest pokaz Duo Fokus. Małżeństwo Agnieszka i Grzegorz Pajewscy są wielokrotnymi mistrzami Polski Juniorów i Seniorów, a także medalistami Mistrzostw Świata i Europy w gimnastyce artystycznej. Trenują od 15 lat.
- Najpierw była szkoła sportowa, później sekcja akrobatyki i liczne zawody. W cyrku występują z programem akrobatyki hand to hand, polegającej na licznych i nietypowych podniesieniach i figurach, które tworzą dwa ciała.
Kolejną parą cyrkową jest Duet Syrius. Ich specjalnością jest żonglerka nogami. W pojedynkę i we dwoje. Zachwycają niebywałą sprawnością fizyczną. Dodatkowo z solo numerem hula-hop występuje Ewa Syrius. Potrafi kręcić 30 kołami naraz!
Wiele osób występujących w Cyrku Arena skończyło legendarną szkołę cyrkową w Julinku. Wspomina ją z nostalgią kierownik Areny Mirosław Złotorowicz.
- Ludzie robili piękne numery cyrkowe i chociaż nauka trwała niecałe 3 lata, to ludzie zostawali dłużej, by szlifować umiejętności, przygotować naprawdę dobre pokazy - wyznaje. Sam skończył szkołę w 1992 roku. - W cyrku zacząłem występować jako jeździec konny. Robiłem woltyżerkę i akrobacje na arenie. Z biegiem lat sprawność fizyczna słabnie i mimo czasu poświęconego na trenowanie, niektórych trików nie można już wykonywać - dodał Złtorowicz.
Kierownik Areny obecnie występuje z pokazem balansu ze szkłem. Na prawie dwumetrowym kiju trzyma tacę z kieliszkami, wspina się z nim pod sufit namiotu.
Codzienne życie cyrkowca nie jest tak zabawne, jak widać ze sceny. Za uśmiechem występujących kryje się wiele lat treningów, 8 miesięcy w trasie, rozkładanie i składanie areny. Co więcej, kontrakt w cyrku jest podpisywany tylko na rok, by nie powtarzać tego samego programu, by zawsze mieć świeżą i aktualną ofertę. Zadowolona, uśmiechnięta i liczna publiczność nadaje sens włożonej w pokazy pracy i sprawia, iż mimo wielu trudności sztuka cyrkowa nie ginie.